Podejrzewam, że już słyszałaś to słowo: antyoksydanty. Co jakiś czas pojawia się ono we wszystkich magazynach urodowych. Zanim przejdziemy do meritum i antyoksydantów, zajmijmy się chwilę wolnymi rodnikami. Skoro słyszałaś o antyoksydantach, musiałaś słyszeć również i o nich.
Cóż to takiego, te wolne rodniki? I dlaczego warto zaprzątać sobie nimi głowę? Czy rzeczywiście coś czego nie widzimy, jest tak niebezpieczne dla naszej skóry, że od razu musimy stosować jakieś serum antyoksydacyjne? Zwykły krem nawilżający nie wystarczy?…
Wolne rodniki to aktywne cząsteczki chemiczne z wolnym elektronem, co powoduje, że są nieustabilizowane. Próbują się ustabilizować z różnymi strukturami w naszej skórze, przy okazji niszcząc je. W bardziej metaforycznej formie (usłyszałam to na szkoleniu i sama używałam tego przykładu:)) „wolne rodniki są jak single, które szukają swojej drugiej połówki, aby ustabilizować sobie życie. Zdarza się jednak, że ten niesparowany singiel szukając swojej drugiej połówki niszczy inny związek”. I tak mniej więcej wygląda działanie wolnych rodników. Niszczą nasze struktury lipidowe, białkowe (w tym kolagen), DNA, zakłócają gospodarkę wodną, a w konsekwencji niszczą piękny wygląd naszej skóry.
Skąd się biorą wolne rodniki? I tu mamy ciekawostkę: każdy z nas ma w swoim organizmie pewną ilość wolnych rodników. Nawet gdybyśmy siedzieli w ciemnym pokoju, nie robiąc nic ( nie ruszając ręką, nogą i nie myśląc) i tak w naszym organizmie wolne rodniki byłyby obecne. Są elementem zachodzących reakcji chemicznych. Z tą mała ilością wolnych rodników organizm sobie radzi. Podobnie jak z bakteriami i wirusami. Ale gdy tych ostatnich jest za dużo, nasz organizm przegrywa walkę i musimy go wesprzeć medykamentami.
Podobnie jest z wolnymi rodnikami. Tempo i styl naszego życia ( stres, zanieczyszczenia powietrza, niewłaściwe odżywianie, papierosy ), ale przede wszystkim słońce, promieniowanie UVA (i solarium) powodują, że wolnych rodników jest coraz więcej i więcej, a substancje naturalnie z nimi walczące nie są w stanie już zadziałać. Mało tego, mamy do czynienia z błędnym kołem: uszkodzone struktury lipidowe w płaszczu hydrolipidowym mogą się zregenerować poprzez naturalny proces odnowy komórkowej, ale…wolne rodniki zakłócają procesy odnowy tkankowej, na regenerację i ochronę naszej skóry z zewnątrz nie ma większych szans. Następuje inwazja niechcianych substancji i dochodzi do zniszczenia naszej skóry.
Czym to się objawia? Na początku można powiedzieć, że niczym. Póki jesteśmy bardzo młode, cieszymy się naszą urodą i nie zastanawiamy się czy już należy się naszą skórą zająć, czy jeszcze nie. Mówi się, że wystarczy nawilżać i właściwie nic więcej nie potrzeba robić. Nic bardziej błędnego.
Efekty działania wolnych rodników pojawiają się wraz z pozostałymi oznakami starzenia. Pytanie tylko: kiedy się pojawią?
Zaczyna się od utraty blasku, witalności, zmarszczek. Potem idzie z górki: utrata jędrności,
głębokie zmarszczki, zmiany w strukturach lipidowych skóry. I wtedy szukamy na gwałt ratunku. Dobry zabieg rewitalizujący, botoks, laser poprawią stan naszej skóry, ale czy na zawsze? Wszystkie wiemy, że nie. Ważna jest przede wszystkim prawidłowa pielęgnacja.
Dlatego uważam, że należy zacząć wcześniej zapobiegać używając antyoksydantów. To one są tymi składnikami, które działają zapobiegawczo w naszej skórze. Co ciekawe, efekty stosowania antyoksydantów widzimy zarówno w krótkim, jak i długim okresie czasu. Aczkolwiek wielu kobietom wydaje się, że nie jest to produkt pierwszej potrzeby dla naszej skóry (m.in. ze względu na cenę), powinno się to zmienić!
Co mnie przekonało do antyoksydantów? Trzy rzeczy:
- Marka SkinCeuticals, którą się zajmowałam, oferowała swoim klientom badanie urządzeniem, bazującym na ultrafiolecie ( podobnie jak lampa Wooda), w trakcie którego można było zobaczyć ewentualne przebarwienia w głębszych warstwach naskórka, jeszcze niewidoczne na powierzchni. Rozpoczynając swoją przygodę z tą marką przebadałam się tym urządzeniem i niestety miałam takie przebarwienia. Po kilku miesiącach stosowania serum antyoksydacyjnego tych przebarwień nie było…i dalej nie ma.
- Słowa mojej mamy, 6 lat temu, kiedy pracowałam w L’Oreal i kiedy większość rzeczy załatwiało się najszybciej na „fajce”. To były czasy, kiedy ja, niepaląca, kupiłam swoją pierwszą i ostatnią, jak na razie, paczkę papierosów, żeby nie „sępić” od palaczy. Gdy zajęłam się nową marką, zaczęłam używać antyoksydantów i na jednej z rodzinnych imprez usłyszałam, że moja skóra jest pełna blasku, odzyskała swój kolor, bo wcześniej była poszarzała.
- Używam antyoksydantów od 6 lat i od tego czasu praktycznie od nikogo nie usłyszałam, że wyglądam na swoje lata, a nawet, że wyglądam na młodszą niż rzeczywiście jestem.
W wykładzie, który ostatnio przeczytałam było zdanie: „Kosmetyczna ochrona skóry przed starzeniem w znacznej mierze sprowadza się do ochrony przed promieniowaniem UV i walki z wolnymi rodnikami.” Zgadzam się z tym zdaniem w 100 %.
Czy masz jeszcze wątpliwości, że należy stosować antyoksydanty? Ja nie mam i myślę, że Ty też już nie. Ale możesz mieć wątpliwości jakie serum antyoksydacyjne stosować i o tym napiszę następnym razem.