Wygląda na to, że latem należy na blogu umieścić wpis pod hasłem „moja letnia pielęgnacja”. Dołączam zatem i ja do panującego trendu, szczególnie, że same też o to pytałyście i opowiem Wam trochę o tym, jak ja traktuję pielęgnację letnią, czy ją modyfikuję w stosunku do zimowej, co się za tym kryje i dlaczego. To do dzieła!
Przez cały czas prowadzenia projektu Skin Ekspert Beauty Code, staram się Cię nauczyć, że pielęgnacja może być frajdą, zabawą. Tak też traktuję swoją pielęgnację. Pamiętam, co chcę osiągnąć, mam sprawdzone rozwiązania, ale zmieniam ich kolejność, ilość, nakładanie, w zależności od tego na czym mi najbardziej zależy. Ponadto ostatnio testuję dość dużo produktów, co powoduje, że nie jestem aż tak systematyczna w tym co robię. Wiem, że mam to szczęście, że moja skóra jest w tym momencie zdrowa i właściwie moim głównym problemem jest utrzymanie jej w stanie, w którym ona jest. Co nie zmienia faktu, że też obserwuję różne potrzeby mojej skóry i różne inne kwestie do rozwiązania, związane na przykład ze zmianą miejsca pracy czy z miejscem funkcjonowania. Tu jest kluczowy element odpowiadający na pytanie czy pielęgnacja letnia powinna się różnić od zimowej, jesiennej czy wiosennej. Potrzeby skóry. Jeśli znasz swoją skórę, wiesz, czego ona potrzebuje, łatwiej będzie Ci podjąć decyzję o zmianie lub nie. Dam Ci przykład.
Testowałam jeden zabieg, który swoim działaniem spowodował pojawienie się na mojej skórze przebarwienia. Jednocześnie zmiana układu biurka w moim gabinecie spowodowała, że mniej więcej od 12 – 20 na prawą stronę mojej twarzy pada słońce. Z punktu widzenia mojego, chcę się pozbyć tego przebarwienia, skóra natomiast zaczęła dawać sygnały, że jest niewystarczająco chroniona przed działaniem promieni słonecznych działających przez szybę. To oznacza dla mnie zmianę w pielęgnacji. Jaką? O tym za chwilę.
Zanim szczegóły to najpierw ogólnie. Faktycznie przyjmuje się, że pielęgnacja zimowa jest/powinna być dużo bardziej intensywna, bardziej regenerująca. Ze względu na małe nasłonecznienie możemy wykonać więcej mocniejszych zabiegów przeciwzmarszczkowych powiązanych z użyciem retinolu czy kwasów (peelingów chemicznych). Z kolei pielęgnacja letnia to pielęgnacja, która jest bardziej nawilżająca, łagodniejsza, ochronna, jeżeli chodzi o słońce, ale nie zawierająca praktycznie żadnych intensywnych składników. To nie do końca jest prawda, i to się powoli zmienia nie tylko w naszej świadomości, ale też w artykułach w mediach. Latem też możemy używać składników aktywnych, które są bezpieczne, jeżeli chodzi o kontakt ze słońcem, ale dalej będą naszą skórę regenerowały, zapobiegały starzeniu się lub dbały o jej zdrowy wygląd. Zmiana w pielęgnacji latem jest w dużej mierze wymuszona przez temperaturę: jest cieplej, świeci słońce, wyjeżdżamy — to powoduje, że my sami (czasem również skóra) domagamy się lżejszych substancji. Nakładamy mniej produktów, bo nie chcemy się świecić, nie chcemy się czuć niekomfortowo.
Przejdźmy do szczegółów. Jak wygląda moja pielęgnacja? Ona nie jest bardzo stała ostatnimi miesiącami, tak jak wspomniałam, testuję mnóstwo nowych rozwiązań, nowych produktów. Jednak zmieniają się tylko niektóre jej elementy, a pewne stałe. Stałym elementem dnia jest serum antyoksydacyjne, które stosuję zawsze, niezależnie od tego, co później nakładam. Serum antyoksydacyjne jest zawsze. Kolejnym stałym elementem jest ostatni produkt, który nakładam, czyli krem z filtrami. Szczególnie dużo nakładam tego kremu na skórę pod oczami, ze względu na ochronę przed przebarwieniami.
Co pomiędzy tymi dwoma produktami? To zależy trochę od fanaberii, trochę od tego co mi wpadnie w ręce. Na pewno jest to jakieś dodatkowe serum, czy ze ślimakiem, czy z peptydami, może być też nawilżające i krem odżywczo-regenerujący, przeciwzmarszczkowy. Ostatnio próbuję moją pielęgnację ustabilizować, bo tylko wtedy można zobaczyć jej efekty. Zatem od rana zaczynam z serum antyoksydacyjne Dermomedica Vitamin C+E serum, potem nakładam w okolice oczu serum z The Oridinary Alpha Arbutine 2 %, potem na całą twarz serum The Oridinary Matrixyl 10 % HA i na to dopiero krem bardziej o bogatszej konsystencji, i tutaj są trzy kremy, których używam na zmianę. Jeden z Mizona – Intensive Firming Solution, to jest Colagen Powder Firming Enriched Cream. Ma ciekawą konsystencję, bogatą, która pasuje mojej skórze. Nie do końca jak wiecie wierzę w działanie kolagenu, natomiast skład rzeczywiście jest OK, kolagen traktuję jako składnik nawilżający. Drugą opcją to jest krem Jeju Mayu Cream, który już znacie, z marki Skin79. A trzecią opcją jest krem amerykańskiej marki Chivas Skincare, to jest krem na bazie koziego mleka, bardzo odżywczy, ale to dość szybko wchłaniającej się, lekkiej konsystencji, nie tylko kozie mleko, ale też i oleje, i ekstrakty roślinne, które tą skórę dość mocno natłuszczają i trzymają jej odpowiednie odżywienie, nawilżenie w ciągu dnia. Na to wszystko nakładam Dermedic Sunbrella krem ochronny do skóry nadreaktywnej SPF 50+, ze szczególnym uwzględnieniem skóry pod oczami. Całość wykańczam kremem BB Skin79. Tyle na dzień.
Zgodnie z moim autorskim systemem pielęgnacji skóry, System Skin S·E·N·S·E·I® (scientific evidence navigation strenghtening epidermal integrity), skórę i jej problemy traktujemy kompleksowo. Zgodnie z takim podejściem wszystkie funkcje, potrzeby fizjologiczne skóry wzajemnie na siebie wpływają i działają jak naczynia połączone. Dlatego za każdym razem, kiedy zaczynam diagnozować swoją skórę, patrzę na przyczynę problemów, a ta w większości wypadków zaczyna się w braku integralności naskórka, a przede wszystkim zaburzonej bariery hydrolipidowej.
Jak wygląda moja pielęgnacja na noc? Ona też przez długi czas trochę była nierówna. Zdarzało mi się w bardzo intensywnym okresie mojej pracy, że nawet szłam spać bez nakładania czegokolwiek na noc. Po jakimś czasie skóra się upominała, że to już ten moment i równowaga hydrolipidowa jest lekko zaburzona.
Więc wygląda to w tym momencie tak, że zaczynam od nałożenia serum z arbutyną (The Oridinary) pod oczy, serum z matrixylem (The Oridinary) na całą twarz, do tego jeszcze mam krem z retinolem z Environ Retinol 2, który nakładam tylko pod oczy (ze względu na przebarwienia) i na to nakładam jeszcze ewentualnie krem, ten sam, który mam na dzień, czy Mizon czy Jeju Mayu czy krem ze ślimakiem.
Co jeszcze? Mam peeling z Biochemii urody enzymatyczny, mam również jeszcze z zapasów peeling z marki Dr Murad z witaminą C i kwasem glikolowym, też od czasu do czasu się on na mojej skórze pojawia. Może dużo bardziej jestem konsekwentna ostatnimi czasy, kiedy pojawił się problem, którego się chcę pozbyć, czyli przebarwienia. I tu rzeczywiście moja konsekwencja jest dużo mocniejsza. Maski w płachcie, płatki kolagenowe pod oczami, to cały czas testuję i szukam różnych rozwiązań, więc nawet nie mówię jakie, bo właściwie prawie wszystkie maski w płachcie koreańskie dadzą efekt nawilżenia skóry i to jest coś, co jak najbardziej jest OK.
Tyle ode mnie w kwestii letniej pielęgnacji
* Dowiedz się więcej o systemie Skin S·E·N·S·E·I
Agnieszka Zielińska
Twój Skin Ekspert