fbpx

Koszmar z Ulicy Wiązów, czyli pielęgnacja skóry suchej zimą

problemy skóry, suchość / odwodnienie

Zima nadciąga nieubłaganie, dzisiejszy dzień z opadami śniegu dobitnie o tym przypomina. Moja twarz jest zadowolona, dostaje właśnie swoją wyczekiwaną regenerację w postaci kuracji retinolem. Ale reszta mojej skóry – tej na całym ciele, dłoniach, stopach, ustach….tu zadowolenia zdecydowanie nie ma.  Moja cała skóra zaczyna się domagać innej pielęgnacji, zaczyna bardzo jasno komunikować: „Sorry, ale mi się to nie podoba”. To już nawet nie jest kwestia tego, że ona jest wysuszona, że ona się zaczyna delikatnie łuszczyć. Ona mnie zaczyna swędzieć!!! Masakra!!! Znasz to? Masz to samo? No właśnie, wiem, co czujesz. Utrzymanie w zdrowiu i normalnym funkcjonowaniu skóry zimą, to prawdziwy koszmar. Dlatego dzisiaj o tym, jak sobie z tym poradzić. Jak pielęgnować suchą skórę ciała?

Zacznijmy od uporządkowania informacji. Skóra to półtora do dwóch metrów kw. powierzchni. Dość dużo, jeżeli chodzi o wysmarowanie kremem, balsamem, o pielęgnację. Jeżeli porównamy całą skórę naszego ciała, ze skórą twarzy, hmm obszar bez porównania większy. A przecież nawet czasami z twarzą mamy problem. Na ciało potrzeba dużo więcej czasu. I może się zdarzyć, baa, nawet na pewno się zdarzy, że będzie to zupełnie inna pielęgnacja. I co? I nic – dostarczamy skórze całego ciała tego, czego potrzebuje. Musimy pamiętać, że skóra w swojej budowie jest bardziej tłusta niż wodna, w związku z tym potrzebuje, szczególnie w takim okresie zimowym, substancji bardziej natłuszczających.

Częste mycie… skraca życie skóry suchej? 

Ale zanim tak naprawdę przejdziemy do natłuszczania, odżywiania skóry, to zajmijmy się jeszcze jedną ważną czynnością, która chronologicznie dzieje sie wcześniej. Już wiesz o czym mówię? Tak, dobrze myślisz, o oczyszczaniu naszej skóry, czyli naszym myciu się. W kontekście skóry twarzy mówi się o tym bardzo dużo. Mycie olejami, niestosowanie do mycia twarzy preparatów z tak zwanymi SLS-ami. Tu jest jakieś światełko w tunelu. A co z myciem ciała? Do mycia naszego ciała cały używamy produktów ze składnikami powierzchniowo czynnymi, ze składnikami myjącymi. Dlaczego? Bo lubimy jak sie pieni i pachnie. Bardzo często się jeszcze w nich moczymy, kąpiemy. Myślisz, że nasza skóra też to lubi? Rozczaruję Cię. Zdecydowanie tego NIE lubi. A zimą jeszcze gorzej wpływa to na naszą skórę. Dlaczego? To proste! Składniki powierzchniowo czynne zawarte w kosmetyku mają przede wszytkim oczyścić naszą skórę.  Z punktu widzenia chemicznego składniki te łączą się zarówno ze składnikami lipidowymi (jak brud, ale też lipidy naszej skóry), jak i wodnymi (z preparatu czy z wodą). Wymywając brud z naszej skóry składniki powierzchniowo czynne nie patrzą, czy to jest to tylko brud, czy również są to lipidy. Pozostając na naszej skórze długo (np. kiedy zażywamy tych długich, ciepłych, przyjemnych kąpieli), wymywają/wypłukują z naszej skóry również potrzebne jej lipidy. To w konsekwencji doprowadza do tego, że nasza skóra staje się coraz bardziej wysuszona po kąpieli. Hmm, czyli jest jakieś ziarnko prawdy w starym porzekadle o częstym myciu, choć ja bym zmieniła częstotliwość na jakość preparatów, którymi się myjemy.

Jak zapobiegać wymywaniu lipidów ze skóry?

Wybierać produkty, które mają również składniki tak zwane renatłuszczające, składniki, które również w trakcie mycia uzupełniają lipidy w naszej skórze. Jednocześnie wybierać produkty, które tych składników powierzchniowo czynnych mają jak najmniej, które są łagodne. Czyli unikamy SLSów i SLESów (inci: Sodium Laureth Sulfate, Sodium Layryl Sulfate) – jeśli są w ogóle w składzie to już niedobrze, a zwykle są na drugim miejscu zaraz po wodzie. Szukajmy olejków do mycia i do kąpieli – niekoniecznie pieniących się.

Najlepszym rozwiązaniem są preparaty emoliencyjne, które z założenia mają dbać o właścwie funkcjonowanie skóry. Mają dużo łagodniejsze środki myjące oraz dużo substancji (zarówno pochodzenia naturalnego jak i nie) renatłuszczających, czyli uzupełniających lipidy. Moja ulubioną marką jest Emolium i jej żel do mycia. Choć jeszcze bardziej wolę olejki i tu kiedyś świetnie pasował olejek marki Iwostin (niestety wycofany). Olejków do mycia powstało od groma i trochę, ale uważajcie, większość tych tanich ma na 2 miejscu w składzie SLSy. Nieźle sprawdza się Balneum Intensive.

Ja przetestuję jeszcze jeden specyfik, czyli piankę do mycia z Organique – skład zawiera SLSy, ale być moze 30 % gliceryny wystarczy do odpowiedniego nawilżenia skóry, choć, gliceryna ułatwia przenikanie, a więc nie do końca jest to idealne rozwiąznie. No nie wiem… Z Organique jest za to dobry i przyjemny peeling cukrowy do mycia – bardzo olejowy i dający super wykończenie na skórze. I nie „gryzie” potem 😉

Umyłam i co dalej? 

Krok drugi to właściwe  odżywienie, natłuszczenie, przywrócenie komfortu. Właśnie po to, żeby skóra była w stanie sama sobie poradzić z tymi niepotrzebnymi czy niesprzyjającymi warunkami i żeby nie było tych odczuć w postaci lekko łuszczącej się skóry, sypiącej się skóry, swędzącej, wyschniętej – to wszystko jest czymś czego nie chcemy czuć codziennie. Chcemy, żeby nasza skóra funkcjonowała dobrze.

Pierwsza kwestia, o której warto pamiętać to to, żeby naszą skórę po prysznicu czy po kąpieli dokładnie wytrzeć i wysuszyć. Woda pozostawiona na skórze jeszcze będzie dodatkowo wysuszała skórę, więc warto tutaj zadbać o dokładne wysuszenie skóry i ponownie, jak przy twarzy, warto spojrzeć na technikę, jaką wykonujemy przy tej czynności. Często po prostu szorujemy skórę ręcznikiem, trzemy ją ponownie naruszając równowagę hydrolipidową naszej skóry. Lepiej jest po prostu się tym ręcznikiem otulić i przyciskając do skóry, do ciała, partia po partii, miejsce po miejscu osuszyć skórę, delikatniej, łagodniej, bez  niepotrzebnego tarcia.

Kolejny etap to właściwe nawilżenie, natłuszczenie, odżywienie skóry. Musimy wybrać takie produkty, które zapewnią uzupełnienie lipidów w naszej skórze a jednocześnie stworzą taką warstwę ochronną właśnie po to, żeby w ciągu dnia skóra nie traciła wody, żeby skóra w ciągu dnia nie traciła też odpowiedniej ilości lipidów i żeby mogła sobie zacząć normalnie funkcjonować i radzić z tym niewłaściwym tak naprawdę powietrzem, które nas otacza zimą, czyli zimno na zewnątrz, bardzo ciepłe, suche powietrze wewnątrz.

Same oleje to za mało 

To nie jest tak, że posmarujemy się czystym olejem i już mamy sprawę załatwioną. Olej rzeczywiście uzupełni lipidy, ale potrzebuje do tego jeszcze składników tak zwanych okluzyjnych, emolientów, które stworzą swojego rodzaju film ochronny. To oczywiście też nie oznacza, że nasza skóra ma być całkowicie tłusta i wymazana jakimś mazidłem, po którym nie da się w ogóle ubrać, ale odpowiednio skomponowana konsystencja, musi zawierać jedne i drugie składniki.

Zdecydowanie odradzam olej kokosowy, pomimo wielkiego trendu i wielkiej jego popularności w tym momencie. Nie uzupełnia on niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych, w jakimś stopniu nawilży, ale to będzie bardzo krótkotrwałe i na dobrą sprawę w długotrwałym efekcie da efekt odwrotny od zamierzonego. Unikałabym też produktów tak zwanych marketowych, marek z niższej półki, ale też paradoksalnie marek z wyższej półki, które są uzupełnieniem perfum na przykład. Przede wszystkim nawet nie ze względu na słaby skład, bo nawet to nie do końca może być ta kwestia, ale właśnie na ilość substancji zapachowych, które w tym momencie, kiedy mamy taką skórę trochę odsłoniętą, trochę podrażnioną, mogą dodatkowo przenikać przez barierę hydrolipidową, przez barierę ochronną skóry i dodatkowo tą skórę podrażniać, powodować dyskomfort (składniki zapachowe znajdują się zawsze na końcu składu: np. geraniol, citronellol, linalool etc.)

Jak pielęgnować skórę suchą? 

Jak zatem pielęgnować naszą skórę po kąpieli, na co dzień, po prysznicu? Przede wszystkim regularnie i systematycznie. To jest ważne, żeby po każdym zmoczeniu skóry, po każdym prysznicu, kąpieli, basenie tą skórę rzeczywiście natłuścić, dać jej tych substancji, które są jej potrzebne i wybrać produkty, które będą łączyły zarówno właśnie substancje typowo odżywcze, jak i substancje odrobinę okluzyjne. Ponownie wchodzimy w marki tzw. emoliencyjne i moją ulubioną markę Emoilum. Niedawnym odkryciem jest marka Melli Care, która zasadniczo nie ma produktu do ciała, a do rąk i stóp. Jednak 300 ml krem do rąk aż prosi się o dodatkowe zastosowanie – więc sie znalazło – jest dobry do całego ciała 🙂 Ciekawy skład ma też Sylveco łagodzący balsam do ciała, warto go rozważyć. Vianek też ma dobre składy, ale substancje zapachowe do pozostawienia na skórę trochę mnie zniechęcają.

Dłonie, stopy, usta – to też skóra naszego ciała 

Pamiętajmy też o tym, że częścią naszej skóry ciała są również nasze dłonie, nasze stopy i usta. Możemy założyć, że dłonie i stopy możemy pielęgnować dokładnie w ten sam sposób jak resztę ciała, niemniej jednak musimy uwzględnić trochę bardziej specyfikę, zarówno naszych dłoni jak i stóp.

Po pierwsze dłonie są dużo częściej moczone, dużo częściej mają kontakt z detergentami, dużo częściej są wystawione na działanie zimnego powietrza – szczególnie jeśli mówimy o zimie. To automatycznie powoduje – przy cieńszej jeszcze skórze niż reszta ciała –  że ta skóra dużo szybciej, po pierwsze się wysusza, po drugie dużo szybciej się starzeje. U mnie się sprawdzają cztery preparaty. Jeden krem w torebce, zdziwicie się, albo nie  – krem marki Eveline „Młode dłonie” (lub Aksamitne dłonie). Bardzo fajnie skomponowane emolienty, które tworzą taką właśnie warstwę ochronną, warstwę okluzyjną, choć dość długo się on wchłania i to mi utrudnia szybkie funkcjonowanie, niemniej jednak rzeczywiście ten efekt ochronny dość długo jest. Drugi produkt, który testuję i z którego już jestem bardzo zadowolona, to jest nowa marka na rynku polskim Melli Care. Produkt, który został stworzony przez kobietę, która myślała o pielęgnacji dłoni osób chorych na cukrzycę, mających problemy cukrzycowe, właśnie po to, żeby zapewnić tym osobom, jak najlepszą pielęgnację, zarówno dłoni jak i stóp. Świetny skład, świetnie dobrane komponenty, świetnie wchłaniające się produkty. Na moich dłoniach wysuszonych (zapominam o rękawiczkach) i zmasakrowanych przez kota, świetnie się sprawdza. Ten krem jest w opakowaniu z dozownikiem i jak już wspomniałam ma jeden minus: nie mogę wziąć go ze sobą do torebki. Choć jest na to rozwiązanie, po prostu do pojemniczka przekładam sobie odrobinę kremu. I sprawdza sie też na całym ciele 🙂 Trzeci produkt to peelingujący olejek do dłoni z Yves Rocher z pestkami truskawek i olejami. Masaż, peeling i odnowa skóry w jednym. Ach uwielbiam 🙂 A czwarty jest na tzw. specjalne okazje, czyli taki stan moich dłoni, z którym nic sobie nie radzi – tak, zdarza mi się to. Wtedy chwytam z krem barierowy Emolium – ochrona okluzyjna przed czynnikmai szkodliwymi i regeneracja – uff pomaga.

Jeżeli chodzi o stopy, to pamiętajmy, że skóra na stopach jest  dużo grubszą skórą niż na reszcie naszego ciała, w związku z tym też nosząc całe nasze ciało, będąc często cały czas w skarpetkach, pończochach, rajstopach, w butach niestety potrzebują troszeczkę mocniejszej pielęgnacji czyli mocniejszego złuszczenia, zmiękczenia i tutaj świetnie się sprawdzają preparaty z mocznikiem, wybór szeroki od marek aptecznych jak Iwostin Propodia, przez Lirene czy wspomniane już Melli Care do stóp tym razem.

A co z ustami? Ach te muszą wyglądać kusząco i bosko przez cały rok! Ale co sie dzieje zimą jak nie pielegnujemy? Pierzchną. Ja jestem jeszcze tą osobą, która lubi obrywać wszytkie skórki. Widzisz nie jestem idealna 😉 Co zatem? Systematycznie smarować. I znowu uwaga – nie samymi olejami, mogą wysuszyć szczególnie jeśłi będziemy często na tzw. świeżym powietrzu.. Działanie okluzyjne wskazane – stąd obecnośćm.in wosków w pomadkach. Sprawdzone działające? Uriage Bariederm – jedyny produkt wyprowadzający moje biedne usta na prostą zimą ( a potrafię je zmasakrować ;)), Sylveco sztyft ochronny do ust, Carmex (ale nie lubię jego konsystencji i zapachu.) A, no i broń Boże, nie oblizuj ust na mrozie!!! To je zabija!!!

A jak Ty dbasz o swoją suchą skórę zimą? Podziel się ze mną swoimi doświadczeniami

 

Agnieszka Zielińska 

Twój Skin Ekspert