Obsesja oczyszczania…?

problemy skóry, trądzik

W trakcie konsultacji słyszę, że chcesz, by Twoja skóra była odpowiednio oczyszczona, domyta, matowa, czysta. Patrząc przy tym na Twoją kosmetyczkę, zaczynam się zastanawiać, czy nie mamy w Polsce lekkiej obsesji na punkcie oczyszczania skóry. Uderzyła mnie ta kwestia ostatnio, kiedy wyrzucając produkty z kosmetyczek moich klientek i służyły one przede wszystkim od oczyszczania skóry. Rekordzistką była kobieta, która w ogóle miała 13 kosmetyków, z czego 9 służyło do oczyszczania. Na szczęście nie używała ich wszystkich na raz i codziennie.

Czy to co się dzieje w naszej pielęgnacji na punkcie oczyszczania to obsesja, „cleanoreksja” czy po prostu przypadek, bo nieświadomie podążamy za oczekiwaniami marketingu? 

Nigdy nie podchodziłam do tematu oczyszczania z takim zacięciem, wiem, moja skóra nie sprawiała problemów, nie musiałam jej oczyszczać. Ale czy skóra trądzikowa czy jakakolwiek inna rzeczywiście potrzebuje tak intensywnego oczyszczania? Czy to rozwiąże jej problemy? Skąd się wzięła nasza obsesja oczyszczania.

Użyłam mocnego słowa, obsesja i oczywiście użyłam go w potocznym rozumieniu tego słowa, czyli do silnej koncentracji na pewnych zainteresowaniach. Choć samo znaczenie słowa „obsesje” – inaczej: myśli natrętne, łac. obsessio – też mi pasuje do naszego myślenia o oczyszczaniu. Wielokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem „ja potrzebuję domyć skórę, inaczej źle się czuję”.

W trakcie zmienionej pielęgnacji zwracam uwagę na Wasze odczucie, że skóra nie jest domyta i co ciekawe dla wielu z was umycie, domycie twarzy oznacza, że ona jest lekko napięta, ściągnięta, tępa w dotyku. Czy to nie obsesja?

Takie objawy, które większość z nas uważa za oczyszczoną skórę oznaczają naruszoną równowagę hydrolipidową.

Pisałam już o tym wielokrotnie i możesz też zobaczyć film na fanpage Skin Ekspert (KLIK). Z punktu widzenia kobiety, ma ona osiągnięty swój cel – skóra czysta (być może nawet bez zaskórników), ale czy z punktu widzenia skóry, to jest to czego ona oczekuje?

Metoda Skin S·E·N·S·E·I® rewolucjonizuje dotychczasowe podejście do codziennej pielęgnacji skóry zakładając, że integralność naskórka i rozwiązywanie problemów skóry poprzez eliminację ich przyczyn jest kluczem do osiągnięcia zdrowej skóry.  W trakcie pracy z klientkami, szukając rozwiązań codziennych problemów skóry  kobiet (wysuszenie,  napięcie,  trądzik, zaczerwienienie,  wrażliwość, reaktywnośc skóry, przebarwienia, zmarszczki), odkryłam, że codzienna pielęgnacja domowa opiera się na błędnych założeniach, które zamiast pomagać skórze, dodatkowo pogarszają jej stan, wprawiając kobiety używające tych rozwiązań w frustrację,  zwątpienie, złość. Niepowodzenia pielęgnacyjne każą im szukać kolejnych, teoretycznie lepszych rozwiązań, które zazwyczaj kończą się kolejnym niepowodzeniem lub krótkotrwałym sukcesem, po którym problem wraca z większym natężeniem. Takie podejście do pielęgnacji, bez odpowiedniej wiedzy o funkcjonowaniu i potrzebach skóry jest z góry skazane na porażkę.

Mleczka, płyny micelarne, toniki, żele czy peelingi to wszystko składa się na nasz wieczorny/poranny rytuał oczyszczania twarzy i doprowadzenia skóry do stanu czystości takiej jakiej…no właśnie…potrzebujemy, oczekujemy, czujemy? Która odpowiedź jest właściwa? Jak to jest? Po co nam to? Jesteśmy nauczone, że dobrze oczyszczona skóra będzie lepiej przyjmowała kolejne substancje z kremów. Ale zastanawiałaś się kiedyś jak wygląda to od strony skóry?

I co najważniejsze, skoro przykładasz taką wagę do oczyszczania, a nie zwracasz większej uwagi na to co nakładasz potem lub kupujesz kosmetyki przypadkowo, to czy rzeczywiście masz pożądany efekt?

Ach wiem, co powiesz, nawet Azjatki stosują podwójne oczyszczanie (olejem i żelem), to wg nich jeden z najważniejszych etapów pielęgnacji. Zgoda. Ale używają produktów dobranych do potrzeb skóry, nie robią tego na chybił trafił i nie zaburzają równowagi hydrolipidowej. Poza tym każdy z elementów w pielęgnacji azjatyckiej ma znaczenie i jest na równi ważny i jest przez Azjatki wykonywany. My koncentrujemy się na oczyszczaniu. A potem co? Równie przypadkowa pielęgnacja, która czasami nawet niszczy efekty oczyszczania.

Masz wrażenie, że jestem niesprawiedliwa? Trochę. Ale chcę mocnymi słowami pokazać Ci pewną pętlę, w którą sama się wpuściłaś. Chcę Cię zmusić do zastanowienia nad tym co kupujesz.

Sprawdź, ile masz produktów do oczyszczania twarzy? Mleczko, tonik, płyn micelarny, peeling? Policz wszystko. Czy potrzebujesz tego wszystkiego? Czy używasz tego wszystkiego? Zastanów się zanim przeczytasz o kolejnym fantastycznym produkcie do oczyszczania twarzy. Może nie musisz go kupować? 😉

Ja używam jednego, gdy się kończy, zmieniam na inny. A Ty ?

Agnieszka Zielińska 

Twój Skin Ekspert 

* Dowiedz się więcej o systemie Skin S·E·N·S·E·I