Za każdym razem, gdy jako nastolatka miałam kupić sobie coś do ubrania pytałam moją mamę czy dobrze w tym wyglądam, to ona wydawała opinię. Dopiero z czasem nauczyłam się jaka jest moja sylwetka i zgodnie z trendami, wskazówkami stylizacyjnymi wybierałam w moim mniemaniu najlepsze ubrania dla siebie. To oznaczało mnóstwo wpadek, które zamiast ukrywać moje mankamenty, jeszcze je podkreślały. W końcu wpadałam w pewien styl korpo, który mi przypasował i w którym czułam się dobrze. Jednak dopiero, gdy skorzystałam z usług stylistki, z którą omówiłyśmy moje obecne potrzeby okazało się, że duża część ubrań już do mnie i tego co dzisiaj robię NIE PASUJE.
Dlaczego o tym piszę? Bo ubrania i kosmetyki mają wiele wspólnego. Ich ceny są przeróżne od naprawdę tanich (szczególnie w trakcie promocji/wyprzedaży) po bardzo drogie, ekskluzywne. W obu kategoriach trendy się zmieniają często, a my próbujemy za tym nadążyć. A co najważniejsze obu i ubrań i kosmetyków kupujemy za dużo i bardzo często kompletnie niepasujące nam, naszej sylwetce czy skórze. Piszę też o tym dlatego, że chcę Ci pokazać, że choć w kwestiach kosmetycznych błędów nie popełniam, to w innych, typowo kobiecych TAK – bo tak samo jak TY jestem pod wpływem mediów, prasy, tak samo w tej kwestii czuję się zagubiona i często sfrustrowana. I przykładami z tej strefy mojego życia pokażę Ci jak to wygląda u mnie.
Kupując ubrania czy kosmetyki powinnyśmy mieć większą wiedzę o nas samych i naszych potrzebach. W trakcie każdej konsultacji indywidualnej analizują aktualnie używane kosmetyki [KLIK] i często zadaję pytanie dlaczego ten akurat produkt został wybrany. Okazuje się, że pomimo, iż uważamy, że zakup kosmetyków to jest domena kobieca i znamy się na tym bardzo dobrze to jednak, my Kobiety, mamy mnóstwo wątpliwości. Zakładamy, że pomogą nam osoby znające się na danym temacie, ale jak się okazuje wsparcie, źródła, z których korzystamy nie są do końca wiarygodne. Bo kto tak naprawdę odpowiada za sprzedaż kosmetyków?
1. Konsultantka, doradca, dermokonsultantka w punkcie zakupu
Jest ich coraz więcej w każdym z punktów od drogerii, przez aptekę do perfumerii. Nawet strony internetowe mają swoje chaty z konsultantami. Wszystko fajnie, ale w większości są to młode dziewczyny przeszkolone przez swoją firmę i być może przedstawicieli firm kosmetycznych, a więc słabo znających się na skórze i jej funkcjonowaniu. Na pytanie „szukam kremu na dzień’ usłyszycie „a do jakiej skóry”? Jeśli więc Ty pomylisz się w ocenie swojej skóry, otrzymasz rekomendację nieskutecznego dla Ciebie produktu. Szkolenia ze skóry, pielęgnacji i technik sprzedaży są ciągle na bazie tego samego schematu – mamy rodzaj skóry (tłusta, normalna, mieszana, sucha) lub problem i do tego dobieramy pielęgnację. Ponieważ nasza pielęgnacja często powoduje nadmierne przetłuszczenie skóry, to w konsekwencji ciągle podajemy nie te informacje co potrzeba. Wiążą się one też z niewłaściwymi pytaniami. Czy zatem możemy mieć pewność, że wybrana pielęgnacja będzie dla nas dobra? Niestety nie.
Przykład z mojego życia: Mam typową sylwetkę A, a więc szerokie biodra (to, że nikt tego nie potwierdza oznacza, że jestem dobrze ubrana ?) Przez długi czas pokutował trend, że szerokie biodra trzeba ukryć w spodniach z rozszerzanymi nogawkami. Szłam od sklep z jeansami i mówiłam, że chcę spodnie z rozszerzonymi nogawkami i takie dostawałam. Żadna z konsultantek nawet się nie zastanowiła czy to dobry pomysł (mimo, że oferowała swoją pomoc), po prostu dawała mi to, czego teoretycznie potrzebowałam. Nosiłam takie do czasu, gdy założyłam rurki – nie takie mega wąskie, ale z mojej perspektywy miały połowę mniej materiału niż moje poprzednie spodnie. I wiesz co? Okazało się, że wyglądam lepiej. A pracując ze stylistką dowiedziałam się, że jeszcze lepsze będą cygaretki (o długości nogawki 7/8). I miała rację – MOJA noga jest wtedy dłuższa, szczuplejsza – optycznie lepiej wygląda.
2. Koleżanka, przyjaciółka
Tak się składało w moim życiu, że rzadko chodziłam na zakupy z koleżankami. Ale pamiętam jedną sytuację, kiedy byłyśmy we trzy w Barcelonie w sklepie ZARA, gdzie usłyszałam od mojej przyjaciółki, że powinnam przymierzyć jedną bluzkę. Jej chodziło bardziej o fason, ja potraktowałam sprawę bardziej …… co doprowadziło do mocnej wymiany zdań. Przymierzyłam w końcu tę bluzkę dla świętego spokoju i by pokazać, że to nie to (oczywiście, że nie to, choć może fason, trochę….), jednak podjęłam decyzję, że na zakupy ubrań z przyjaciółkami mogę iść jako osoba towarzysząca, a nie ta dla której coś się wybiera. Dla dobra przyjaźni.
Jak to się ma do kosmetyków? Ile razy usłyszałaś, że u Twojej koleżanki zadziałał jakiś produkt? Ze jest super, że skóra jest po nim gładka, jedwabista, jest efekt wow. Jeśli to była maseczka czy inny produkt nawilżający to mógł się sprawdzić u Ciebie też. W innym przypadku efekt może być chwilowy, zmiana/poprawa na kilka tygodni, potem skóra upomni się o to, czego jej potrzeba. Szczególnie, gdy mowa o skórze przetłuszczającej się, trądzikowej, ale też wrażliwej i reaktywnej. Przyczyny tych stanów są często bardzo różne i nie zawsze nam się sprawdzą kosmetyki naszych psiapsiółek.
3. Internet
To potężne źródło informacji, jakże wielu informacji i jakże sprzecznych.
Mamy tu fora, blogi, vlogi, filmiki, zdjęcia, trendy, przykłady – wszystko czego dusza zapragnie zarówno w kwestii kosmetyków jak i ubrań.
Jednak gdy poczytasz poszczególne blogi w kwestii oceny (recenzji raczej, bo tak zazwyczaj jest to nazywane) to okazuje się, że zazwyczaj (w 90 %) bazują one na opisie producenta (odkryłam to szukając składów produktów do Kosmetycznych Obiecanek Cacanek). Recenzująca blogerka opowiada/pisze jaki efekt kosmetyk wywołał na JEJ skórze (nie odnosząc się w ogóle do faktu jaką ma skórę), czas stosowania jest zwykle za krótki by ocenić skuteczność i działanie kosmetyku, nie przeszkadza to jednak przeczytać w komentarzach „super, też spróbuję”. I można by stwierdzić, że przecież przetestowanie jednego czy drugiego kosmetyku skórze nie zaszkodzi. Ale czy czasem cała Twoja pielęgnacja nie jest takim testem? I od razu dopowiem, tak zaszkodzi, wiem to po swojej skórze, a także po skórze dziennikarek urodowych, którymi się opiekowałam.
Oglądając (rzadko) prasę kobiecą, obserwuję stylizacje. Często są pokazywane zdjęcia z wybiegów z pokazów domów mody jak Chanel, Dior, YSL – to robi wrażenie. Nawet nasze „podwórkowe” stylizacje w magazynach wywołują efekt wow. Chciałabym tak wyglądać. Jeszcze kilka lat temu zdarzało mi się zapisywać gdzie jest dana rzecz i iść do sklepu ją przymierzyć. Ale z racji innego wzrostu, sylwetki, nie tego makijażu, nie tego oświetlenia – całość nie wyglądała tak jak sobie to wyobrażałam i raczej czułam się sfrustrowana. Przestałam to robić, przestałam oglądać reklamy i zastanawiać się jak JA będę w tym wyglądać. Nie będę w tym wyglądać ? To zdjęcia: wystylizowane, obrobione w Photoshopie, zrobione tak, byśmy marzyły by tak wyglądać, tak mieć, bo te marzenia nakręcają sprzedaż. I marzyć mogę dalej, ale nie frustruje mnie to, co mam i to, czego nie mam, bo nie ma sensu bym miała…
Ostatnio zaczęłam obserwować instagram Macademian Girl. Jej stylizacje, sesje zdjęciowe są przepiękne, ale kompletnie nie pasujące do mojej sylwetki, skóry. Daleko mi do Latynoskiej Piękności, jasna skóra, ciemne włosy wykluczają mocno nasycone kolory i przekonałam się o tym zmieniając moją szafę. Mogę oglądać, podziwiać, ale potem pracować nad tym jak JA, moja sylwetka, moja skóra, moje życie mogą być lepsze, ciekawsze, piękniejsze
4. Dermatolog, kosmetolog, kosmetyczka
Teoretycznie to tu powinnaś otrzymać najlepszą poradę w kwestii skóry, bo przecież oni się na niej znają, ale…
Z mojego doświadczenia i rozmów z klientkami – dermatolodzy zazwyczaj leczą objawy. Trudno im się dziwić, mają leczyć choroby skóry. Okazuje się jednak, że choroby skóry coraz częściej łączą się z elementami takimi jak niewłaściwa pielęgnacja, hormony, dieta, stres – to wszystko ma znaczenie. Samo przepisanie antybiotyku, maści już nie zawsze wystarcza, trzeba spojrzeć na problem szerzej.
Kosmetolodzy, kosmetyczki – w założeniu, to jest zawód najbardziej dedykowany pielęgnacji skóry. Dlaczego jednak przed zabiegami nie ma diagnozy skóry (lub jest na zasadzie krótkiej obserwacji), dlaczego rekomendowana pielęgnacja opiera się na zabiegach (a co w domu?) lub produktach dostępnych w salonie (wcale ni takich idealnych, za to droższych). Wynika to jak zwykle ze specyfiki pracy gabinetów, salonów piękności, przyzwyczajenia.
I nawet jak sprzęt dysponuje sprzętem do diagnozy skóry, to jest on wykorzystywany do sprzedaży zabiegów. Skrajnym przypadkiem była jedna z moich klientek, która była na badaniu skóry, otrzymała po nim prawie 10 stronicowy raport, który zawierał takie sformułowania jak: „stan skóry zatrważający”, „strefa T alarmująca”, po takich stwierdzeniach i krótkim opisie padały nazwy zabiegów, które można wykonać. Nie zostało to omówione z klientką, nie zostało wytłumaczone. Efekt: „byłam przerażona jak to przeczytałam i nie zrobiłam nic” – to słowa podsumowujące cały raport.
I co dalej?
To właśnie w odpowiedzi na potrzebę indywidualnego podejścia do każdego z nas powstały takie zawody jak trener personalny, osobista stylistka, wizażystka…i skin ekspert. Indywidualna praca umożliwia dokładną diagnozę problemu (sylwetki, skóry, potrzeb treningowych), lepiej dobrane rozwiązania (do potrzeb klienta, ale też możliwości czasowych czy budżetowych), a więc i lepsze efekty działania. W efekcie wydajesz mniej na niepotrzebne produkty, choć płacisz za usługę. W ostatecznym rozrachunku możesz oglądać magazyny czytać recenzje dla przyjemności wiedząc, że eksperci dbają o Twoje potrzeby i znajdują rozwiązania na Twoje problemy.
Praca ze stylistką nie była łatwa, niektóre elementy jej strategii zrozumiałam PO ROKU!!! Niektóre zakupione rzeczy JESZCZE nie zostały założone. Ale…Poznałam nowe style, nowe kolory (które uwielbiam), nowe rozwiązania dla tego kim teraz jestem i jak się zmieniłam. Trudno było mi się rozstać z wieloma żakietami (te uwielbiałam) i mam je, ale w innej, bardziej pasującej do mnie teraz odsłonie. Dalej nie czuję się pewnie w samodzielnych zakupach, ale czuję się dobrze w nowym stylu dopasowanym do mnie. Dalej bronię się przed niektórymi rozwiązaniami, ale działam, bo widzę efekty, bo słyszę, że dobrze wyglądam (a nawet, że wyglądam bosko ?) a przecież o to chodziło…
Ja zmieniłam swoje podejście do kupowania ubrań (sama nie kupiłam od roku nic ?), a Ty? Jak kupujesz kosmetyki?
Miłego dnia
Agnieszka Zielińska
Twój Skin Ekspert