Czytanie składów stało się ostatnio nowym trendem. Grup analizujących składy kosmetyków i wypowiadających się o ich pozytywnym lub negatywnym wpływie na naszą skórę powstało już mnóstwo. Sama na swojej grupie Skin Eksperta, w trakcie dnia pytań i odpowiedzi, widzę kilkanaście pytań o to czy dany skład jest dobry.
Czy w takim razie czytanie składów ma sens, czy da się czytać składy i czy można po nich ocenić kosmetyk? Odpowiedzi na te pytania znajdziesz w poniższym artykule.
Zaczęło się od żywności. Analizujemy zawartość owoców w dżemie, ilość mięsa w wędlinie, zawartość dodatków smakowych, konserwantów i innych składników pod nazwą E. Sama jednak zobacz, jeśli weźmiesz produkt spożywczy np. chleb, który ma napisane w składzie „mąka żytnia, w tym razowa, woda, sól”, wiesz, o co chodzi.
A jak to wygląda ze składami kosmetyków? Bierzesz pudełko z kosmetykiem w rękę i co widzisz? Długą listę nieznanych Ci nazw. Te nazwy to tzw. nomenklatura INCI.
INCI, czyli International Nomenclature of Cosmetic Ingredients to Międzynarodowa Nomenklatura Surowców Kosmetycznych, która jest wypadkową nazwy chemicznej i zwyczajowej
Nazwy te w dużej mierze są nazwami specjalnie stworzonymi na potrzeby kosmetyku, bo nazwy chemiczne tych składników są często dużo dłuższe niż te w składzie. Czyta się je zazwyczaj z angielskiego, choć z wyjątkami, bo ekstrakty roślinne są przedstawiane po łacinie.
Zaczynasz w związku z tym poszukiwania czym jest dany składnik i co oznacza dla ciebie jego nazwa. I tu zaczynają się problemy.
Gdy wejdziesz na stronę/y służące suchemu wyjaśnieniu nazw otrzymasz coś takiego:
Butylene Glycol (rozpuszczalnik, humektant),
Potassium Cetyl Phosphate (emulgator),
Cyclopentasiloxane (emollient, emulgator
VP/Eicosene Copolymer (modyfikator reologii)
Portulaca Oleracea Extract (antyoksydant)
Uwaga to nie jest pełny skład żadnego produktu – to przykłady mające zilustrować to, o czym piszę.
Obecnie, gdy wrzucisz skład zawierający tzw. „chemię” na którąś grupę zostanie często uznany za „zły”, „słaby” lub obdarzony innym epitetem. Pamiętaj jednak że jest to ocena samego produktu i to w dodatku NIE UWZGLĘDNIAJĄCA TEGO, w jakim celu dane składniki się w nim znajdują, czy rzeczywiście ich obecność jest zbędna (lub konieczna).
To wprowadza Ciebie w błąd.
Zaczynasz oceniać krem po składzie. To trochę tak jakbyś wchodziła do sklepu z ubraniami i oglądała je tylko na zasadzie ładne/nieładne BEZ ODNIESIENIA DO TWOJEJ OSOBY. A przecież jeśli chcesz kupić jakiś produkt odzieżowy to zastanawiasz się czy TOBIE będzie w NIM ŁADNIE.
Jeśli robisz inaczej daj mi znać ? ale wydaje mi się, że mam rację ?
To znaczy, że mam nie czytać składów?
Zdecydowanie warto spojrzeć na składy kosmetyków, ale nie po to by rozszyfrować całość, ale po to, by znaleźć składnik, który nam pasuje, którego potrzebujemy, a także sprawdzić czy nie ma tam składnika, którego nie chcemy.
Wiem czego szukam. To jest najważniejszy aspekt czytania składów!!!
Łatwiej jest uznać, że krem jest dla Ciebie dobry, jeśli wiesz czego szukasz i czego potrzebuje Twoja skóra. Kupując krem zawsze miej w głowie swoją aktualną Mapę Skóry i obecną pielęgnację – pamiętając do czego służą i co mają zrobić poszczególne kroki pielęgnacyjne łatwiej będzie Ci dopasować krem do obecnej pielęgnacji. Jeśli teraz czytając te słowa zastanawiasz się czy masz Mapę skóry i jak masz to zrobić – to nawet nie zabieraj się za analizowanie składów. Zacznij od podstaw.
Dlaczego znajomość naszej skóry jest ważna?
Bo czytanie składów dla samego czytania składów jest BEZ SENSU. Masz takie poczucie, że jak przeczytasz skład kosmetyku i sprawdzisz czy sam skład jest ok., to się okaże, że ten produkt jest też dobry dla Twojej skóry i da Ci oczekiwane efekty. Czy rzeczywiście? Bardzo często okazuje się, że jest zdecydowanie odwrotnie i nie osiągasz efektu o jaki Ci chodzi. Wybierasz kolejny produkt rekomendowany na grupie ze składem uznanym za ok. Hmm można i tak, pytanie czy warto?
Czy muszę umieć czytać składy?
Moim zdaniem nie. To jest czasochłonne i pracochłonne zajęcie i nie każdy ma chęć poświęcać na to swój czas. Można spokojnie nauczyć się kupować skuteczne dla naszej skóry kosmetyki bez znajomości całego składu, a jednak po dokonaniu pewnej analizy – czyli nie kupujesz kota w worku a jednocześnie nie uczysz się czytać pełnych składów. Jak to zrobić? Dowiedz się więcej TUTAJ
Ale mnie to interesuje i chcę umieć czytać składy, co wtedy?
Masz do tego pełne prawo, a ja będę Cię w tym wspierać ? Artykuł, który właśnie czytasz to wstęp do ebooka o czytaniu składów [klik]. Opisuję w nim nie tylko sens czytania składów, ale przede wszystkim przekładam teorię na praktykę, czyli jak do tych składów się zabrać, by było to skuteczne dla Ciebie.
Krok po kroku przeprowadzam Cię przez to, po co czytać składy i jeśli już chcesz to zrobić jak to zrobić najprościej. Uzupełniam to wiedzą w pigułce na temat obowiązujących norm dotyczących produkcji kosmetyków, a także listą składników, na które warto zwrócić uwagę z podaniem ich nazw INCI.
Poniżej znajdziesz kilka początkowych zasad, o których musisz pamiętać czytając składy
- Każdy kosmetyk musi mieć umieszczoną informację o składzie – patrz Ingredients
- Składniki występują w kolejności od najwyższej zawartości w produkcie do najmniejszej
Ale..
- Składniki w stężeniu poniżej 1 % mogą być ustawione w dowolnej kolejności po składnikach, których stężenie jest wyższe niż 1 %
A to tylko początek tego z czym przyjdzie Ci się zmierzyć czytając składy.
Wniosek? Zachowaj zdrowy rozsądek i zacznij od poznania swojej skóry. Zadaj sobie też pytanie „czego oczekujesz od kremu”. Bez tego czytanie składów będzie zawsze sztuką dla sztuki.
Jeśli spodobało Ci się to, co napisałam i chcesz dowiedzieć się więcej o rzetelnym czytaniu składów dowiedz się więcej KLIK
Agnieszka Zielińska
Twój Skin Ekspert