Ostatnio szukałam informacji o nowym, ponoć świetnie działającym składniku. Oczywiście, jak większość z nas, swoje pierwsze kroki postawiłam w Internecie. Efekty wyszukiwań?
Ilość źródeł: niezliczona
Wiarygodność tychże: niezmierzona
Skąd zatem pewność, że informacje, które znalazłam, które Wy znajdujecie, są prawdziwe, potwierdzone, po prostu wiarygodne i rzetelne.
Niestety żadnej pewności nie ma. Ja wykorzystuję zdobytą dotychczas wiedzę na temat pielęgnacji skóry i jej funkcjonowania, aby przesiać ziarno od plew. Ale co ma zrobić kobieta, która tej wiedzy nie ma?
Jak ogarnąć ilość dostępnych informacji dotyczących pielęgnacji skory? Jak odnaleźć się w ilości marek kosmetycznych, których ilość jest OGROMNA! Sam rynek apteczny to ok. 900 marek kosmetycznych (różnych bardziej lub mniej widocznych na półkach, ale obecnych). A supermarkety, drogerie, perfumerie? Ilość marek jest olbrzymia, bo przecież wartość rynku kosmetycznego w Polsce to ok. 3,4 mld euro, czyli ok. 15,3 mld złotych!!!
Każda marka, każda firma obiecuje nam pewne rzeczy, pozytywne zmiany dotyczące naszej skóry. Skąd mam wiedzieć, które są realne, a które nie do końca mają pokrycie w rzeczywistości (z punktu widzenia prawa takie reklamy, obiecujące nierealne efekty, są zakazane). Ale czy mogę pozbyć się zmarszczek w 10 dni przy pomocy kremu? Hmm…wątpię.
Jak się zatem odnaleźć w hasłach, sloganach, że o składnikach nie wspomnę?!
My już nie jesteśmy jak Fredrowski osiołek, co mu dano owies i siano. My mamy do wyboru setki produktów. Oj, wiem, oczywiście nie jesteśmy osiołkami, ale czy nie macie tak, jak ten zwierzak…i to pachnie i to nęci? J Na szczęście nie grozi nam śmierć głodowa z braku wyboru kosmetyku. A co nam w związku doskwiera?
Mętlik (co wybrać?), strata czasu ( poszukiwanie informacji, porównywanie produktów, weryfikacja haseł reklamowych), starta pieniędzy (krem nie zadziałał, nie ma efektów, muszę kupić inny) …efekt? Potężna frustracja i kolejny obowiązek do wykonania: muszę kupić nowy krem, bo tamten nie zadziałał. Tych obowiązków mamy już wystarczająco dużo, żeby dokładać sobie kolejne. W ferworze innych, ważnych zajęć, często rezygnujemy z tego co dla nas ważne, z pielęgnacji naszej skóry, z utrzymania naszej skory w zdrowiu. A przecież wg najnowszych badań GUS (Badanie wartości i zaufanie społeczne w Polsce w 2015 r.), zdrowie jest jedną z 3 najważniejszych dla nas wartości.
I jeszcze najważniejsza kwestia: w efekcie takiej sytuacji, dalej nie mamy takiej skóry, jaką chciałybyśmy mieć. Jesteśmy zadowolone? Nie. Szczęśliwe? Nie. Czujemy się piękne? Nie. Zrezygnowane? Bardzo prawdopodobne. Zniechęcone?Niestety tak. Z niskim poczuciem własnej wartości? Niestety tak. W konsekwencji chwytamy za szybkie rozwiązania, niekoniecznie idealne dla nas.
Dlaczego tak się dzieje? Przede wszystkim dlatego, że w przypadku naszego piękna, skóry, jej pielęgnacji, jesteśmy bombardowane bardzo mocnym przekazem zewsząd: telewizja, prasa, Internet, wszystkie media podają nam na tacy innowacyjne, rozwiązania, przełomowe odkrycia, nowe technologie. Do tego dochodzi presja społeczeństwa związana z dobrym wyglądem, presja społeczeństwa związana z sukcesem. A sukces wiąże się z pięknem.
Najlepiej jeszcze żeby to wszystko przyszło samo, czyli bezboleśnie, bez kosztowo (w sensie czasu, pieniędzy, zaangażowania). Żebyśmy o ten piękny wygląd nie musiały aż tak bardzo zabiegać. Przecież tak to wygląda w mediach ;/
Głównie z tego powodu rynek medycyny estetycznej rozwija się w bardzo szybkim tempie i wydajemy już ok. 4 mld zł rocznie na zabiegi.
Jeśli tę kwotę połączymy z tą wydawaną na kosmetyki to możemy przeliczyć ile przeciętnie wydajemy na pielęgnację nas samych? Biorąc pod uwagę tylko ilość kobiet w wieku 25- 65 lat, bo to one najczęściej wydają na ten cel środki, wychodzi nam kwota:
A czy jesteście zadowolone z rezultatów zainwestowanych pieniędzy?
Większość kobiet, z którymi rozmawiam nie jest. A jednak ciągle inwestujemy w nierentowne produkty. Bo przecież pielęgnacja naszej skóry, nas samych, to inwestycja w siebie.
Jak w takim razie dojść do tych właściwych produktów?
Może zacząć od pytania, jaką masz skórę i czego ona potrzebuje?
Poświęć jej 15 minut i odpowiedz na pytania z poniższej tabeli. Sprawdź, co wiesz o swojej skórze, a dopiero potem działaj.
Przecież w biznesie, pracy w korporacji czy w każdej innej sytuacji sprawdzasz, co wiesz, gdzie potrzebujesz wsparcia, a gdzie wiedzy. Tak zwykle podchodzi się do nowego projektu.
Dlaczego zatem nie potraktować pielęgnacji skóry jak kolejnego projektu ?
To, co zaczynamy? Odpowiedz szczerze, sama ze sobą, na poniższe pytania i zastanów się na ile jesteś pewna tych odpowiedzi i co możesz, chcesz z tym zrobić.
Wykonałaś zadanie? Teraz pojawia się najważniejsze pytanie, co zrobisz z tą wiedzą.
Możesz ja wykorzystać sama, uzupełnić (jeśli potrzeba) poszukać nowych rozwiązań dla siebie, nowych składników dla Twojej skóry, dojść do właściwej pielęgnacji metodą prób i błędów? Czy efekt nie będzie podobny do tego co masz teraz? To zależy od twojej wiedzy o skórze, ale może tak być.
Co jeszcze możesz?
Możesz to skonsultować z zaufaną kosmetyczką – taką, która ma możliwość wysłuchania Cię i chce to zrobić, a następnie będzie chciała rozwiązać Twój problem, bez „włożenia” Cię w swój ulubiony schemat działania. Inaczej, wrócisz do punktu wyjścia.
Możesz też oddać tę wiedzę w ręce beauty eksperta, uzupełnić ją profesjonalną diagnozą i badaniem skory i dopiero wtedy otrzymać pielęgnację uszyta na miarę potrzeb Twojej skóry, budżetu i czasu.
Jak widzisz możesz zrobić wiele rzeczy, pytanie jest zawsze takie samo: Czy chcesz?
Na to pytanie każda z Was musi sobie odpowiedzieć sama.
Pamiętajcie jednak, że pielęgnacja naszej skóry powinna być przyjemnością, a nie kolejnym frustrującym obowiązkiem.Bo przecież robimy to dla siebie.