Jesień powoli zbliża się wielkimi krokami. Jesień w pielęgnacji to czas na odnowę, czas na intensywne działania i dlatego też jesteśmy zasypywani reklamami coraz to nowych urządzeń, coraz to nowych zabiegów, możliwości, gadżetów, akcesoriów…wszystkiego. Pomyślałam, że rozprawię się dzisiaj z gadżetami czy akcesoriami do oczyszczania twarzy. Mam na myśli przede wszystkim cztery takie akcesoria, czyli: szczoteczkę elektryczną czy soniczną, żel do mycia ze szczoteczką, rękawicę do demakijażu oraz silikonową szczoteczkę. Każde z tych urządzeń możemy stosować w domu, każde jest zachwalane, jakie da rewelacyjne efekty i każde z nich ma jedną podstawową rzecz, którą ma wykonać – oczyścić naszą twarz. Do tego jest skonstruowane, do tego służy, czy zrobi coś więcej, czy zrobi coś mniej, to już jest zupełnie inna kwestia. Czy rzeczywiście te produkty są narzędziami, są akcesoriami, które warto używać? Czy rzeczywiście są to akcesoria czy tylko gadżety? Sprawdźmy to. Ja się z tym w ciągu najbliższych paru minut rozprawię. Powiem wam, jaki jest podstawowy plus, minus tych urządzeń i powiem, czy rzeczywiście warto w ogóle coś takiego w domu mieć.
1. Szczoteczki do mycia twarzy.
Zacznijmy od szczoteczek, od tych urządzeń, które są dostępne w wielu punktach sprzedaży i kosztują od dwudziestu do nawet siedmiuset złotych. Mają dogłębnie oczyszczać naszą skórę, w tym pory oraz sprawić, że ta skóra lepiej wchłania kolejne elementy naszej pielęgnacji. Dodatkowo, jak znalazłam informacje, przyspieszają czy złuszczają skórę, więc nawet nie można tego urządzenia stosować zbyt często, bo skóra musi się zregenerować – to jest informacja z jednego z blogów, które przeczytałam. No cóż, powiem tytułem komentarza: nic bardziej mylnego i nic bardziej bzdurnego, ale o tym za moment. Dodatkowo szczoteczka, czy elektryczna, czy soniczna, czy manualna, ma poprawić mikrokrążenie, jakość skóry, jej wygląd, jeżeli chodzi o zmarszczki, etc., etc., etc. Czy to jest w stanie zrobić? Może tak, może nie – trudno tutaj polemizować, bo kolejne informacje, które są związane ze szczoteczkami wiążą się z tym, że ze szczoteczkami powinna iść prawidłowa pielęgnacja. W związku z tym, jeżeli widzimy efekty związane z poprawą jakości naszej skóry to nie do końca wiemy czy są one efektem działania szczoteczki, czy działania tej dobrze dobranej pielęgnacji.
Jak rzeczywiście działa szczoteczka do mycia twarzy?
Czy skóra będzie dogłębnie oczyszczona? To jak się okazuje zależy. Szczoteczka jest dedykowana przede wszystkim do skóry tłustej, do skóry mieszanej, do skóry trądzikowej. Bardzo często w przeciwskazaniach pojawia się skóra naczynkowa, wrażliwa, atopowa, sucha, czyli właściwie cała reszta skór, które się pojawiają wśród kobiet, co oznacza de facto, że ta szczoteczka, to NIE JEST urządzenie dla każdego. Ale czy skóra tłusta będzie oczyszczona? NA pewno w pewnym stopniu tak, szczoteczka zgarnie nadmiar sebum, cześć zrogowaciałego naskórka, ale nie sądzę by była dokładniejsza w czyszczeniu porów niż jakikolwiek preparat np. z kwasem salicylowym.
Czy szczoteczka może naszą skórę złuszczyć, może spowodować, że będzie ona tak złuszczona jak po peelingu?
Nie, zdecydowanie nie. Nie ma takiej możliwości, żebyskóra tutaj aż tak była złuszczona, to nie jest urządzenie do mikrodermabrazji ani peeling enzymatyczny. To oznacza, że z naszej skóry złuszczy się to, co i tak by z naszej skóry się złuszczyło w naturalnym procesie.
Zaniepokoiła mnie inna informacja, choć zakładam i mam nadzieję, że jest to kolejny błąd, a mianowicie, że szczoteczka jest w stanie naruszyć barierę hydrolipidową. Czyli de facto uszkodzić nam skórę w sposób niekontrolowany, czyli taki którego absolutnie my nie chcemy. Jeśli to prawda, to absolutnie nie rekomenduję stosowania tego urządzenia do żadnej ze skór.
Szczoteczka nie przyspieszy nam też samego procesu odnowy komórkowej. To, co może zrobić to poprawa mikrokrążenia ze względu na masaż, który tą szczoteczką jest wykonywany. Czy dlatego kupiłabym coś za siedemset złotych? Nie jestem przekonana. Są inne rozwiązania.
Higiena i czystość szczoteczek
To, co mnie najbardziej martwi w przypadku szczoteczek, co jest głównym minusem i z tego powodu nie rekomenduję do stosowania takiego urządzenia, to jest przede wszystkim utrzymanie czystości tego urządzenia. Teoretycznie nakładki są do stosowania przez trzy miesiące. Każdą z tych nakładek po umyciu należy wytrzeć w ręcznik po czym następnie umyć wodą z mydłem. Nie jestem przekonana, że to jest wystarczający sposób oczyszczania tego urządzenia, że na tym nie zostają – jeżeli rzeczywiście ma tak skórę oczyszczać dogłębnie – elementy sebum, nie zostają martwe komórki naskórka, które potem są „zjadane” przez bakterie, co w konsekwencji powoduje, że kolejny raz, kiedy używamy tej szczoteczki, nakładamy nakładkę na skórę z bakteriami, które już tam funkcjonują.
Zdecydowanie nie rekomenduję, zdecydowanie nie polecam. Możemy się nabawić różnych stanów zapalnych skóry, nie wiedząc de facto dlaczego.
To jest jedna rzecz, druga rzecz: jeżeli mówimy, że to jest skóra mieszana, tłusta, trądzikowa, to pamiętajmy, że taka skóra bardzo często ma stany zapalne, które pod wpływem takiej szczoteczki mogą zostać podrażnione, mogą zostać zaognione bądź rozniesione na resztę twarzy. Te dwa aspekty związane ze sterylnością, higienicznością, czystością szczoteczki dla mnie dyskwalifikują ten produkt i niestety na razie nie czuję się przekonana w żaden sposób przez producentów i ich deklaracje, że to może wyglądać zupełnie inaczej.
2. Żele do mycia ze szczoteczką
Dokładnie te same zastrzeżenia dotyczą tych szczoteczek, które są na żelach do oczyszczania twarzy. Pomijam kwestię składu tych żeli, które bardzo często niestety zawierają SLS-y, czyli składniki powierzchniowo czynne myjące, które mogą dodatkowo podrażniać skórę. Sama szczoteczka jest zazwyczaj silikonowa, grube i krótkie wypustki silikonowe nie są w stanie oczyścić naszej skórę dokładnie. Nie wierzcie w to, że oczyszczą wam pory, tego się mechanicznie takim urządzeniem nie wykona. Do masowania się nadaje, choć właściwie nie bardzo nawet widzę tutaj efekt masowania, równie dobrze mogę sobie pomasować skórę rękami, zrobić kilka ucisków, zrobić kilka ruchów okrężnych, pomasować, zrobić oklepywanie – to jest dokładnie ten sam efekt, bez tarcia mechanicznego. A sam żel (jego skład) może nam wyrządzić więcej krzywdy niż szczoteczka.
Podsumowując temat żeli ze szczoteczką: to jest zdecydowanie gadżet, nie liczcie na to, że skóra twarzy będzie dużo bardziej oczyszczona, raczej efekt będzie odwrotny od zamierzonego. Nie polecam, chyba że po prostu jako gadżet sobie kupić i zobaczyć czy rzeczywiście coś się dzieje.
3. Silikonowe szczoteczki do mycia (bez żelu)
Znalazłam w jednej z drogerii samą szczoteczkę silikonową. Wygląda to bardzo śmiesznie i teoretycznie służy do oczyszczania i masażu twarzy. Mała, idealna do podróży. Czy rzeczywiście?
Nie będę Wam zabierała czasu pisaniem raz jescze tego samego. Taka szczoteczka to gadżet. Faktycznie może poprawić ukrwienie, choć musiałabys włożyć w to trochę siły, a brak higienicznośći i pełnej czystości tego „urządzenia” skutecznie mnie zniechęca do używania.
4. Rękawica do demakijażu
Zostaje nam ostatni element a mianowicie magiczna rękawica do demakijażu. Wg producenta szybko i za pomocą wody tylko zmywająca nam makijaż. Miałam tutaj dość mocny komentarz na temat tejże rękawicy wrzucić, że z tym makijażem to kiepsko sobie poradziła, ale jak się okazało moja wersja tak zwana „on the go” czyli wersja podróżna, na szybko, na fitness, powinna być stosowana wtedy, kiedy po prostu trzeba usunąć dzienny makijaż, więc jest do lekkiego makijażu.
Pojawia mi się pytanie: czym jest lekki, czym jest mocny makijaż? Nie maluję ostatnio oczu, używam kremu BB tylko, trochę różu, zakładam, że to jest właśnie ten lekki makijaż. I ten sie zmywał całkiem nieźle. Jeśłi tylko pomalowałam oczy jakimkolwiek cieniem (jasnym) już było gorzej.
Czy próbowałam zmyć mocny makijaż? Taki makijaż typowo imprezowo-wieczorowy? Oczywiście, że tak. Rękawica zdecydowanie poległa i od tego czasu nie mogę jej domyć 🙁
Ale są i plusy. Jak wiecie jestem przeciwniczką wszelkich wacików i wszelkich zmywań twarzy za pomocą mleczka. Tego zdecydowanie moja skóra nie lubi i żadne tarcie w grę nie wchodzi, więc z czystej ciekawości sprawdziłam, jak ta rękawica pod wpływem samej wody sobie z moją skórą poradzi i muszę przyznać – byłam bardzo mile zaskoczona. Odczucie jest bardzo łagodne, bardzo delikatne, dużo delikatniejsze niż waciki. Sam proces mycia jest przyjemniejszy i bardzo wygodny, bez chlapiącej wody i ten makijaż taki typowo dzienny rzeczywiście jest zmyty. Sprawdziłam to też na waciku z mleczkiem, czy rzeczywiście tam żadnych pozostałości nie ma. Nie ma.
Fajnie się sprawdza taka rękawica do zmycia kremów, które są po nocy, szczególnie, jeżeli nakładamy grubą warstwę, mamy kremy odżywcze, mamy jakąś maskę. Jest to dobry sposób, żeby dość szybko sobie to z twarzy zmyć. Dużo plusów. Nawet mogłabym się do tego przekonać na stałe…ale…pojawia się znowu „mały problem”. Zgodnie z tym, co mówi producent, rękawicę po użyciu łatwo jest umyć wodą z mydłem i zmyć to, co na niej pozostało z naszego makijażu. Domyślacie się już o czym zaraz napiszę?
Kwestia higieny czystości, sterylności.
Moja rękawica jest brudna, mimo że była czyszczona. Nie schodzi mi z niej mój makijaż, a pamiętajcie, ja mam tylko krem BB, ja nie mam mocno kryjącego podkładu, korektora, całej reszty – to jest tylko lekki krem BB w ilości naprawdę minimalnej. Zostają resztki na rękawicy. To niestety powoduje, że ta rękawica już nie jest czysta. Ona nie wygląda tak jak od nowości, zdecydowanie nie wytrzyma trzech miesięcy, to jest kwestia dwóch tygodni i właściwie powinnam już ją wymienić na nową. Mam ją dlatego, że testuję, więc biorę na siebie ryzyko używania, ale zdecydowanie nie chciałabym jej używać codziennie. Druga kwestia, która mi się nie podoba, to jest fakt, że rękawicę po użyciu i po umyciu jej mydłem zostawiam do wyschnięcia. I ona sobie schnie. Nikt nie mówi, że mam ją jakoś wywinąć, wywirować bądź wytrzeć ręcznikiem, wycisnąć, żeby schła szybciej. Schnie sobie w takim tempie, w jakim schnie no i niestety „pachnie”. Pachnie tak, jak mówiąc bardzo brutalnie, stara ścierka. To też nie jest przyjemne, to też daje jasny komunikat, że na tej rękawicy coś tam się dzieje. I to nawet dużo się dzieje.
Myślę, że żadna z nas nie chciałaby myć sobie twarzy starą ścierką. Nie polecam zdecydowanie, duży minus za to, że ten produkt jest po prostu niehigieniczny. A jeśli traktuję go w sposób niewłaściwy (bo tak mogę usłyszeć od producenta), to znaczy, że ten produkt nie jest tak prosty w użyciu 😉
Podsumowując, żeby nie przedłużać i żeby nie „katować” już tych akcesoriów do mycia twarzy. To są TYLKO gadżety i nie oczekujcie wielkiego efektu wow po zastosowaniu. Może osoby, które źle pielęgnują swoją skórę czy nie pielęgnują jej regularnie ten efekt wow po kilku pierwszych użyciach będą miały. Na dłuższą metę prawdopodobnie nie zobaczą żadnych więcej efektów. Są lepsze sposoby na dokładne oczyszcenie twarzy bez ryzyka podrażnienia, zaniedbania czystości i higieny. A jeżeli chcemy dodatkowe efekty odmładzające, poprawiające mikrokrążenie, to tu lepszym rozwiązaniem jest derma roller i o tym będę mówiła już w kolejnym live’ie na FB, na który zapraszam serdecznie.
Na koniec jeszcze słowo komentarza skąd taka ilość gadzetów i dlaczego są one tak chętnie kupowane. To proste. Wiemy już, że aby zachować zdrowie i młodość skóry musimy działać głębiej, nie tylko na powierzchni naskórka. Wydaje nam się, że dzięki takim gadżetom w sposób szybki i bez wysiłku osiągniemy efekt. Niestety tak nie będzie. To nie oznacza, że zachowanie młodości i zdrowia skóry to walka z wiatrakami (choć trochę tak ;)) wypełniona syzyfową pracą (choć trochę tak ;)). Ale na skróty się nie da pójść.
Zapraszam do podzielenia się komentarzem tu pod artykułem lub na fanpage Skin Ekspert. Chcesz wiedzieć więcej, zapytać o coś, co dotyczy tylko Ciebie, zapraszam do grupy „Mam piękną zdrową skórę ze Skin Ekspertem” lub na bezpłatną konsultację ze Skin Ekspertem.
Twój Skin Ekspert
Agnieszka Zielińska