Kiedy Helena Rubinstein przyjechała do Australii z pierwszym kremem, dzięki któremu rozpoczęła budowę swojego imperium, w jego skład wchodziły: zioła, kora sosny, sezam, esencja migdałowa, olej, wosk, lanolina… Od tego czasu nasze zainteresowania mają ten sam cel: znaleźć substancję skutecznie zapobiegającą zniszczeniu i starzeniu się naszej skóry. Szukamy lepszych, bardziej skutecznych, nowatorskich, a nawet fantastycznych rozwiązań bazujących na świecie roślin i zwierząt. TOP 3 Trendy ostatnich czasów to śluz ze ślimaka, jad pszczeli oraz jad żmiji. W ramach sprawdzania co zadziała na naszą skórę, postanowiłam sprawdzić jeden z produktów zawierających jad żmiji. Wrinkle Killer Snake Serum ( Skin Chemist London). Produkt ten zawiera 4 % syntetycznego trójpeptydu SNA®-KE, który naśladuje działanie Waglerin-1, czyli jednej ze skałdowych jadu żmiji tropidolaemus wagleri, zwanej Temple Viper lub trwożnicą Waglera. Waglerin-1 jest antagonistą receptorów acetylocholiny, blokuje skurcze nerwowo-mięśniowe poprzez zapobieganie wchłanianiu się acetylocholiny.
Wg producenta, SNA®-KE może być alternatywą dla botoksu. Badania pokazują zmniejszenie zmarczek głównie na czole, w mniejszym zakresie kurzych łapek.
Byłaby to przyjemna perspektywa dla tych, które jeszcze nie chcą botoksu zastosowac, ale też dla tych, które szukają pielęgancji pomiędzy zabiegami medycyny estetycznej. Warto się zatem tej ewentualnej alternatywie przyjrzeć.
Jak to zrobię? Mam produkt. Zrobiłam zdjęcie zmarszczek mimicznych przed rozpoczeciem stosowania serum. Wg producenta już po miesiącu (28 dni) powinnam zobaczyć efekty stosowania. Stosuję zgodnie z zaleceniami 2 razy dziennie po oczyszczeniu skóry, ale przed nawilżaniem.
Czy żmija sprawi, że moja twarz będzie bez zmarszczek mimicznych? Będę Was na bieżąco informowała o obserwacjach i odczuciach ze stosowania.