fbpx

Jesienny reklamowy zawrót głowy, czyli co próbują nam wmówić reklamy kosmetyków

kosmetyczne obiecanki-cacanki

Lato zmierza ku końcowi, co bardzo wyraźnie widać, nie tylko w nowej ramówce telewizyjnej, ale też w nowych reklamach, które pojawiają się przed naszymi oczami w prasie, w telewizji, w Internecie. Powiedzmy sobie otwarcie: zaczyna się sezon na skórę tłustą, na skórę trądzikową, naczynkową i z przebarwieniami plus oczywiście nawilżanie – wszystkie te  niedoskonałości, widzisz po okresie letnim, jeżeli nie zapobiegałaś szkodliwemu działaniu promieniowania UV. Reklamy mówią Ci bardzo jasno: użyj danego produktu, tej firmy, tamtej firmy, będziesz miała idealną skórę, taką jaką chcesz, taką jaką sobie wymarzyłaś. Czy rzeczywiście? Pracując już ponad 12 lat w tym biznesie śmiem wątpić i mam na to realne podstawy patrząc na składy produktów. Może zatem medycyna estetyczna? Na stronach klinik, ale też w prasie jest mnóstwo propozycji nowych, rewelacyjnych zabiegów, które odnowią/poprawią/zregenerują stan Twojej skóry. Czujesz się już jak w dzikiej dżungli? Zagubiona wśród reklam?Co i jak wybrać, aby skutecznie pielęgnować skórę jesienią? Czego nie wybierać?

Poniżej rozprawiam się z głównymi trendami reklamowymi w pielęgnacji skóry.

 

Reklamowy zawrót głowy nr 1: Nawilżanie

Reklamy mówią: nawilżaj, Twoja skóra jest odwodniona, dajemy ci produkt na bazie kwasu hialuronowego, niesamowitej cząsteczki, która może złapać od 250 do aż 1000 cząsteczek wody, więc faktycznie możliwości ma niesamowite. 

Dzięki temu produktowi z kwasem hialuronowym będziesz miała elastyczną, napiętą, gładką skórę w pełni nawilżoną i jeszcze bez zmarszcek. WOW. Produkt idealny, nic tylko kupować każdy jeden z kwasem hialuronowym. Czy to prawda? Tak i nie, jak zwykle w przypadku reklam.

Kwas hialuronowy i produkt z kwasem hialuronowym rzeczywiście będzie miał działanie nawilżające, rzeczywiście dzięki temu, że kwas hialuronowy złapie wodę, zatrzyma wodę w twojej skórze w tym pozytywnym tego słowa znaczeniu, będziesz miała tą skórę bardziej napiętą, bardziej ujędrnioną.

Zanim jednak zdecydujesz się na produkt z kwasem hialuronowym, spójrz na skałd inci i zobacz czy i w którym miejscu jest na liście ten skałdnik (szukaj hialuronic acid lub sodium hialuronate). Jeśli jest w górnej części listy, możesz ten produkt wziąć pod rozwagę (nie oznacza od razu kupić). Jeśli w dole listy, to płacisz za tanie emolienty, które również zatrzymają ucieczkę wody w skórze, ale nie za kwas hialuronowy.

I proszę nie wierz w kosmetyczne zastrzyki nawilżające (forma strzykawki zamiast zwykłego opakowania), pseudo wypełniacze na bazie kwasu hialuronowego. To nie ta cząsteczka. Ta kosmetyczna jest na tyle duża, że nie przenika w głąb skóry i pozostaje na powierzchni. Chcesz lepszego działania użyj czystego kwasu hialuronowego i czystego oleju (np. arganowy) – efekt będzie dużo lepszy.

Czy do prawidłowego nawilżenia skóry i do utrzymania jej elastyczności sam kwas hialuronowy wystarczy? Przykro mi, ale nie. Potrzebne są również emolienty, potrzebne są również składniki odżywcze, aby utrzymać równowagę hydrolipidową pozwolić na prawidłowe funkcjonowanie skóry. Tego w reklamach o nawilżaniu już nie mówią, bo nie kupisz wtedy reklamowanego produktu.

Bardzo prostym rozwiązaniem jest zastosowanie jednego z wielu dostępnych nam olejów. Oczywiście znowu zwracając uwagę na to, żeby był dopasowany do twojej skóry. Moja rekomendacja to olej arganowy, ponieważ jest najmniej alergizującym olejem, nie jest komedogenny, tak że jest bezpieczny dla każdego rodzaju skóry. Świetnie odżywia, świetnie uzupełnia lipidy w skórze pomagając nam zachować równowagę hydrolipidową a jeśli połączysz nałożenie oleju arganowego z kwasem hialuronowym, czy w czystej postaci, w postaci serum czy nawet w postaci kremu, ułatwisz przenikanie substancji aktywnych w głąb skóry. Takie połączenie jest jednym z lepszych, żeby osiągnąć efekt odpowiedniego nawilżenia, odżywienia skóry.

Reklamowy zawrót nr 2: Trądzik i skóra tłusta

Trądzik to duży problem w naszym społeczeństwie. Mają go już nie tylko nastolatki, ale też 30- latki, a nawet 50 -latki, a leczenie jest długie, żmudne i trudne dla skóry. i często bez właściwej pielegnacji. Ehhh…

Właśnie zaczynają się trądzikowe dożynki w biznesie. Nie zauważyłaś? Już za chwilę, już za momencik, reklam z produktami do skóry tłustej czy promocji w drogeriach, aptekach będzie mnóstwo, przebije to tylko grypa i przeziębienie 🙂 smutne, ale prawdziwe…

Jeśli masz skórę tłustą, mieszaną, skłonną do niedoskonałości trądzikowych, krostek, grudek, pojawia się cały oręż w postaci produktów do matowienia skóry, kontrolowania świecenia, do eliminacji niedoskonałości do poprawiania/udoskonalania/maskowania etc.

I tu uwaga, uwaga, uwaga: nie daj się złapać „na reklamę”, nie chwytaj w pierwszej kolejności produktów, które mają na celu matowić skórę, które mają sprawiać, że wydzielanie sebum jest wstrzymane. To nie są dobre produkty dla naszej skóry! Nasza skóra potrzebuje sebum na powierzchni i to jest naturalny proces, który musi się zadziać. Produkty, które będą tylko matowiły, czyli absorbowały sebum, mogą zaszkodzić naszej równowadze hydrolipidowej i spowodować błędne koło. Trochę tak jak z Kubusiem Puchatkiem i Prosiaczkiem – im bardziej Kubuś tam zaglądał, tym bardziej Prosiaczka tam nie było. Im bardziej będziemy matowić naszą skórę, absorbować sebum, tym więcej będzie go nasza skora próbowała wyprodukować. Proste? Aż za bardzo 🙂

Co zatem wybrać? Zacznijmy od tego, że  potrzebujesz produktów oczyszczających pory, odtykających pory, żeby sebum mogło się spokojnie wydostać na powierzchnię skóry. To na pewno produkty, które będą miały też działanie keratolityczne, czyli łagodnie złuszczające. Drugim elementem są składniki antybakteryjne, a na końcu listy są te kontrolujące wydzielanie sebum i absorbujące jego nadmiar (uwaga tylko nadmiar, nie w ogóle absorbujące). Bardzo często w takich produktach są składniki, które mogą podrażniać skórę. Pierwszym jest alkohol (inci: alcohol, alcohol SD, alcohol denat). Wysusza skórę i daje złudny efekt jej zmatowienia, braku świecenia. W pierwszej chwili myślisz WOW, ale im bardziej alkohol będzie wysuszał i podrażniał skórę, tym bardziej skóra będzie się próbowała ratować i będzie wydzielała więcej sebum, z takim produktem daleko nie zajedziesz.

Kolejny składnik, który się pojawia w takich produktach to kwas salicylowy. Kwas salicylowy, jest dobrym składnikiem, ale nie w nadmiarze. Ma bardzo duże zastosowanie w kosmetykach do skóry trądzikowej i tłustej, ponieważ jest kwasem z grupy BHA czyli beta-hydroksykwasów i jest lipofilny, czyli lubi tłuszcz. Dzięki temu wnika głębiej w pory i lepiej je oczyszcza. Dlaczego zatem należy uważać na ten składnik? Dlatego, że jeżeli będziemy miały do mycia twarzy żel z kwasem salicylowym, w toniku kwas salicylowy i w kremie na dzień kwas salicylowy i w kremie na noc kwas salicylowy, to nasza skóra w pewnym momencie po prostu zwątpi i będzie brakowało jej substancji odżywczych i wtedy będziecie miały problem z podrażnieniem skóry. Plus efekt Kubusia i Puchatka. Czy próbowałyście kiedyś wkręcić śrubkę za pomocą młotka? Udało się Wam? Stosowanie samego tylko kwasu salicylowego do skóry tłustej skóry i trądziku przypomina takie działanie. 

Pielęgnacja ma być zrównoważona, ma doprowadzać do rozwiązywania problemów bądź zapobiegania kolejnym, dlategokwas salicylowy jest ok., ale nie w nadmiarze.

Do skóry tłustej i trądizkowej świetnie nadaje się retinol.  Ja go uwielbiam ze względu na jego działanie odnawiające skórę (czyli walka ze zmarszczkami), ale skóra tłusta też go bardzo doceni. Retinol (witamina A) w swojej czystej postaci przyspiesza odnowę skóry, powoduje złuszczenie skóry, sprawia, że skóra staje się nowsza, ładniejsza, bardziej sprężysta, jest oczyszczona – jest młodsza. Na co należy uważać z tym składnikiem? Po pierwsze, retinol może podrażniać skórę przy częstym stosowaniu, dlatego trzeba ją stopniowo przyzwyczajać. Po drugie, uwaga ze słońcem jeżeli używamy retinolu i jeszcze słońce za oknami świeci, absolutnie koniecznie musimy mieć na twarzy krem z filtrami. W przeciwnym wypadku mamy ryzyko pojawienia się przebarwień i innych fotodermatoz, gdyż retinol jest fotouczulający.

Jeżeli zamierzasz zastosować retinol po raz pierwszy w swoim życiu i czujesz następujące objawy: uczucie mrowienia, szczypania, pieczenia, tego, że skóra jest bardziej tkliwa, delikatniejsza, wtedy odstawiasz retinol, robisz przerwę i regenerujesz skórę np. olejkiem arganowym. Żeby było jasne, to jest rozwiązanie dla każdej ze skór, również tłustych.

Reklamowy zawrót nr 3: naczynka i zaczerwienienie skóry

Kolejny problem naszej skóry, o którym też jest dużo w reklamach, to oczywiście naczynka, skóra zaczerwieniona, zarumieniona bądź nawet trochę uwrażliwiona. Do niej też pojawia się mnóstwo kosmetyków, mnóstwo składników. Jakie? Oczywiście rutyna, wyciąg z kasztanowca, escyna. Każdy z tych składników jest dobry dla skóry naczynkowej, ale nie wystarczy do kompleksowej pielęgnacji. Składnik, który również pomoże skórze naczynkowej to kwas azelainowy oraz pochodna kwasu azelainowego czyli azeloglicyna. Produktów z azeloglicyną nie jest dużo na rynku (napiszę dokładnie o nich w innym artykule). Ważne, żeby produkty do skóry naczynkowej nie były zbyt „ciężkie”, żeby nie było zbyt dużo emolientów, które będą tworzyły tylko okluzyjną warstwę. Nie ułatwi ona przenikania substancji aktywnych, które mają wzmocnić nam naczynka.

Moja rekomendacja: w pierwszej kolejności witamina C. Ona rzeczywiście wzmacnia naczynka, poprawia mikrokrążenie, jeżeli połączymy ją jeszcze z witaminą E, która również z racji swojej budowy ma dużą łatwość w przenikaniu w głąb skóry, poprawia mikrokrążenie, a dzięki temu również koloryt. W konsekwencji skóra naczynkowa powoli przestaje być tak zaczerwieniona, zaróżowiona.

Oczywiście oddzielnym problemem są popękane już naczynka, powiedzmy sobie otwarcie: tego pielęgnacją domową nie ruszymy, nie zamkniemy, nie wyeliminujemy. To jest nierealne i jeżeli ktoś nam tutaj coś takiego w reklamie wmawia, no to jest to na pograniczu prawdy. Uwaga też na zielone pigmenty, oczywiście dają one efekt maskowania problemu, ale może warto się problemu pozbyć niż go maskować?

Reklamowy zawrót głowy nr 4: przebarwienia

Już są, choć bliżej października będzie więcej, reklamy związane z przebarwieniami. To bardzo trudny problem i ciężko się go leczy. W pielęgnacji domowej możesz zastosować głównie składniki złuszczające, przyspieszające odnowę skóry, żeby rozjaśnić obecne przebarwienia, ale też przyhamować proces melanogenezy. Kolejna warstwa skóry już będzie z jaśniejszym przebarwieniem, kolejna z jaśniejszym itd. Nie jest to jednak oczywiste. Przebarwienia się bardzo trudno rozjaśnia i niestety mają one tendencję do powrotu, co oznacza, że nawet po laserowym usuwaniu przebarwień istnieje ryzyko, że w kolejnym roku one się pojawią. Dlatego, jeśli ktoś w Twojej rodzinie ma przebarwienia i podejrzewasz/obawiasz się, że możesz też możesz je mieć w przyszłości – zapobiegaj. Stosuj serum antyoksydacyjne i krem z filtrami UV. Jakie inne składniki godne polecenia? Oczywiście kwasy: migdałowy, szikimowy, fitowy, ale też kojowy czy wyciąg z morwy białej.

 

Wnioski: 

Pytanie to ma prostą odpowiedź. Nie wierz i nie kieruj się przy zakupie reklamami. To są techniki sprzedaży. Nie chcę powiedzieć, ze każdy reklamowany produkt jest złym produktem. Raczej, że nie każdy reklamowany produkt jest dobry dla Twojej skóry. I nie każdy popularny składnik oznacza, że w produkcie nie ma innych, mniej pożądanych przez Twoją skórę.

A jak rzeczywiście pielęgnować skórę w zależności od rodzaju i potrzeb o tym w kolejnych artykułach.

Agnieszka Zielińska

Twój Skin Ekspert 

 

Jeśli masz pytania, uwagi wątpliwości podziel się nimi ze mną.

Pamiętaj, że zawsze możesz się umówić na bezpłatną konsultację dotyczącą Twojej skóry ze Skin Ekspertem

napisz do mnie: skinekspert@beautycode.com.pl