Niedawno spotkała mnie ciekawa wymiana sms-owa. Zostałam poproszona o zweryfikowanie i później ocenę jednej z marek kosmetycznych. Rozmawialiśmy sms-owo, jak to w tym świecie teraz bywa i napisałam: „Potrzebuję jeszcze chwilę czasu na ocenę kosmetyków marki X”. Dostałam w odpowiedzi „Tak, oczywiście. Czekam cierpliwie na ocenę kosmeceutyków marki X”. Uśmiechnęłam na to widoczne podkreślenie, że to nie są kosmetyki, to są kosmeceutyki. I zaczęłam się zastanawiać, patrząc na to, co dzieje się na rynku kosmetycznym, że dobrze byłoby sobie powiedzieć bardzo otwarcie, co rzeczywiście kryje się pod tymi dziwnymi nazwami, bo jak spojrzałam na rynek, to tych nazw jest mnóstwo. Od kosmetyków, przez dermokosmetyki, neurokosmetyki, aż po kosmeceutyki i dermoceutyki. Czy nazwy kategorii kosmetyków coś znaczą? Czy to kolejny wymysł marketingu? Jak sądzicie?
Zasadniczo wygląda na to, że ile tzw. kanałów dystrybucji, tyle nazw kosmetyków. Mamy kosmetyki massmarketowych (znajdujące się w super/hipermarketach), mamy drogeryjne (drogerie Rossman, Hebe), selektywne czy luksusowe, które się znajdują w perfumeriach. Są też kosmetyki profesjonalne, które są w gabinetach kosmetycznych i SPA, mamy też kosmeceutyki, (to słowo jest połączeniem kosmetyków i farmaceutyków, sugerujące, że już jest coś więcej) znajdujące się w aptekach lub nawet częściej w gabinetach lekarzy. Mamy też dermokosmetyki, czyli kosmetyki dedykowanych specjalnie do skóry (ciekawe do czego są zatem pozostałe ;)) a ostatnio spotkałam się już z nazwą „dermoceutyki”, czyli skóra i farmaceutyki dają dermoceutyki.
Co to oznacza dla nas? Niestety w większości przypadków nic, bo jest to chwyt marketingowy, są to nazwy wprowadzone przez producentów, dystrybutorów marek, a dokładnie przez działy marketingu tych marek. Jest to próba wyróżniena danej amrki kosmetyków na tle innych. Dlaczego ? Bo to lubimy 😉 lubimy woerzyć, ze uzywamy czegoś więcej niż zwykły kosmetyk. Tak wiem, odzieram Cię ze złudzeń. Jeśli tego nie chcesz, nie czytaj dalej ;), ale jeśli przeczytasz, to moze zaczniesz kupować kosmetyki bardziej świadomie 🙂
Czym jest KOSMETYK?
DEFINICJA rozporządzenie 1223/2009/WE
Art. 2
„Produkt kosmetyczny” oznacza każdą substancję lub mieszaninę przeznaczoną do kontaktu z zewnętrznymi częściami ciała ludzkiego (naskórkiem, owłosieniem, paznokciami, wargami oraz zewnętrznymi narządami płciowymi) lub z zębami oraz błonami śluzowymi jamy ustnej, którego wyłącznym lub głównym celem jest utrzymanie ich w czystości, perfumowanie, zmiana ich wyglądu, ochrona, utrzymywanie w dobrej kondycji lub korygowanie zapachu ciała
Czy to oznacza, że nieważne, co kupimy, jaki kosmetyk, w jakim miejscu, jaką będzie miał, nazwijmy to, nazwę własną, już nie mówimy o markach, o liniach, ale czy będzie to kosmeceutyk, dermokosmetyk czy dermoceutyk, to nie ma znaczenia dla naszej skóry?
Na szczeście nie do końca, bo pamiętając, że kosmetyk jest kosmetykiem i działa przede wszystkim w obrębie naskórka, to technologia pod wpływem wymogów konsumenta idzie do przodu i coraz częściej możemy znaleźć kosmetyki, które mogą wpłynąć na receptory w naszej skórze i przekazać pewne informacje w jej głąb.
Czy to oznacza, że kosmetyk massmarketowy jest tak samo dobry jak dermokosmetyk czy kosmetyk selektywny?
To jest bardzo trudne pytanie. W każdej z marek i w kazdym kanale dystrybucji można znaleźć perełkę i można znaleźć (niestety w większości przypadków) bardzo przeciętny kosmetyk. Z moich obserwacji wynika, że jeśli chodzi o kosmetyk massmarketowy (np. ten z Careefour) i selektywny (ten z Douglas), to przyznam szczerze, większych różnic tam w składzie i w recepturze zazwyczaj nie ma. Kupujemy markę, opakowanie, obietnicę luksusu. Tak wiem, teraz to dopiero odarłam Cię ze złudzeń…ehh…
Różnica w większości przypadków dotyczy kosmeceutyków. Kosmeceutyki w założeniu mają lepsze receptury, mają więcej aktywnych składników, mają większe stężenia tych składników, czyli nie bazują tylko i wyłącznie na emolientach i na odżywieniu, nawilżeniu skóry, ale bazują na tym, że te składniki, działając na poziomie naskórka, pobudzają receptory w naszej skórze do tego, żeby ta informacja została przekazana w głąb skóry. Tylko skąd wiedzieć, że rzeczywiście dany kosmetyk jest kosmeceutykiem? No bo przecież nie z deklaracji marketingowych…. ja sprawdzam ich składy, sprawdzam ich działanie i wtedy podaję Tobie informacje czy dany kosmetyk jest wart zainteresowania czy nie. To jedyne, co w tej wolnej amerykance mogę zaproponować.
A co z dermokosmetykami i dermoceutykami?
Ich nazwa sugeruje, że bardziej dbają o skórę. I zazwyczaj tak jest. Duża część tzw. marek aptecznych dba o to, by składy były łagodne dla skóry. Częśto jednak nie oferują nic poza tą łagodnością. A to nie zawsze jest wszystko czego potrzebuje skóra. Wkręcenie się we wrażliwość skóry to największa zmora naszych czasów.
Dermoceutyki sa dla mnie śmieszną nazwą i kompletnie mi się ona nie podoba, mimo, iż szanuję markę, która ją wprowadziła. Pamiętajmy jednak, że nawet najlepsze dermokosmetyki nie zadziałają, jeśli nie będziesz wiedzieć czego potrzebuje Twoja skóra.
Mam jeszcze jedną obserwację. Nie wiem czy zauważyłaś, że większość marek mówi co innego, a robi co innego? Sami producenci między soba podzielili kanały, a teraz, ponieważ centrale oczekują wzrostów, to zmieniają to. Bo dlaczego marki takie jak AA, Eris, Dermika, Eveline, Tołpa są i w hipermarketach i w drogeriach i w aptekach, a jakby sie dało, to wejdą do perfumerii? Hę? To co różnią się te kosmetyki od siebie czy nie? Widzisz? Wszystko to kwestia marektingu i celu jaki ma firma, a tym celem jest ZAWSZE sprzedaż!!!
Co dalej dla nas, przeciętnego konsumenta, użytkownika kosmetyków?
Po raz kolejny podkreślę, że, aby kupić kosmetyk, musisz poznać potrzeby swojej skóry, jej problemy, składniki jej potrzebne do prawidłowego funkcjonowania i dopiero na bazie tych składników możemy przeanalizować kosmetyki i wybrać właściwy, dopasowany do naszej skóry.
Miłego dnia (mimo wszystko ;))
Agnieszka Zielińska
Twój Skin Ekseprt