To, że witaminy są niezbędne naszej skórze, to już wiemy. Top 3 to witaminy A, C, E. Do panteonu gwiazd dołączyła niedawno witamina D (dokładniej witamina D3), do niedawna łączona głównie z gospodarką wapniowo- fosforanową, czyli mocnymi zdrowymi kośćmi. Teoretycznie nie powinna być nazwana witaminą, bo jesteśmy w stanie sami ją wytwarzać….Ach i tu pojawią się problem, przecież do tego potrzebne jest słońce. Czy zatem mamy Salomonowy problem: albo unikam fotostarzenia albo mam niedobory witaminy D3? Co wybrać ? Co jest priorytetem i odwieczne pytanie czy możemy mieć ciastko i zjeść ciastko?
Czym jest witamina D3?
Witamina D (a ściślej jej wersja D3) to związek chemiczny o nazwie cholekalcyferol – związek steroidowy, pochodna cholesterolu. Syntetyzowana jest w skórze pod wpływem ultrafioletu. Inna wersja tej witaminy to ergokalcyferol (D2) pochodzenia roślinnego. Witamina D1 będąca składnikiem tranu okazała się mieszaniną cholekalcyferolu i lumisterolu, związku o podobnej budowie, ale bez aktywności witaminy D.
Witamina ta pozyskiwana jest przez organizm z dwóch źródeł: syntetyzowana w skórze pod wpływem promieniowania słonecznego (ten sposób pokrywa 90 % zapotrzebowania) oraz poprzez podaż w pokarmach.
Na pordukcję witaminy D ma wpływ natężenie promieniowania, pigmentacja skóry, pora roku, pora dnia, szerokość geograficzna czy nawet masa ciała oraz poziom zanieczyszcenia powietrza.
Jaki ma wpływ na skórę?
Witamina D wpływa na proliferację keratynocytów – żywych komórek naskórka i na ich prawidłowy wzrost. Ma również znaczenie dla obrony naszej skóry przez patogenami chcącymi dostać się do naszego wnętrza. Krótko mówiąc ma wpływ na naszą immunologię.
Pojawiające się coraz częściej publikacje na temat wpływu witaminy D3 na nasze życie, mówią, że równowaga czy też odpowiednie stężenie witaminy D w naszym organizmie wpływa na poprawę takich chorób skóry jak egzema, łuszcyca, czy trądzik różowaty.
Pojawiają się też informacje mówiące o wpływie tej witaminy na mieszek włosowy, a więc nie tylko wydzielanie sebum i trądzik, ale też wypadanie włosów.
Skoro witamina D3 jest nam tak potrzebna, to powinniśmy starać się mieć jej jak najwięcej w organizmie. A skoro wytwarza się przy udziale słońca, to nie powinniśmy stosować filtrów ochronnych. Czy tak?
Co z tym słońcem? Chronić się czy nie?
To prawda, że ze względu na naszą szerokość geograficzną mamy w większości przypadków niedobór witaminy D w okresie zimowym. I tak, to prawda, że synteza witaminy D odbywa się w 90 % przez skórę. I tak, to prawda, że używanie filtrów w wysokości spf 15 zmniejsza tę syntezę o 99 %. Ale…w okresie letnim do wytworzenia prawidłowej dawki witaminy D potrzeba wystawić na 20 minut ok. 20 % powierzchni ciała. To mniej więcej tyle, ile każda skóra wytrzyma, zanim zaczyna się różowić i odczuwać oddziaływanie słońca w postaci rumienia. Ponadto i to warto wiedzieć, melanina jest naturalnym mechanizmem broniącym skórę przed promieniowaniem UV, a więc w pewnym stopniu zapobiega syntezie witaminy D w skórze. Tak, dobrze myślisz, im ciemniejsza skóra tym więcej powinna teoretycznie być na słońcu, zanim wytworzy się odpowiednia ilość witaminy D.
Ponadto przedłużona ekspozycja na promieniowanie (czyli dłuższe opalanie się) nie daje lepszych efektów. Nasz organizm wytowrzy tyle witaminy D ile mu potrzeba, a nadmiar witaminy D zostanie przekształcany do biologicznie nieaktywnych: lumisterolu, tachysterolu czy suprasterolu.
Krótko mówiąc możemy bez najmniejszego uszczerbku dla zdrowia i witaminy D możemy opalać się z filtrami i przez 20 minut latem wystawić nasze nogi i ręce na promieniowanie słońca. Twarz cały czas możemy chować pod SPF 50 + 🙂 To chyba jedna z nielicznych sytuacji, kiedy można mieć ciastko i zjeść ciastko!!! 🙂
A przeciwników stosowania filtrów zapraszam na rozmowę ze mną 😉
Witamina D3 w kosmetykach
Tu sprawa jest bardzo prosta. Zgodnie z regulacjami UE, witamina D3 NIE JEST DOZWOLONA do stosowania w kosmetykach.
Zaraz, zaraz myślisz, ale przecież są reklamy kosmetyków z witaminą D. To co to znaczy?
To znaczy, że dwie marki wykorzystują składnik roślinny twierdząc, że ma on właściwości przypisywane witaminie D3, a jedna marka (Oceanic) puściła wyrób medyczny (nie jest on zatem kosmetykiem), którym, nadużywając, możemy zrobić sobie krzywdę. Ten ostatni sprawdzę na sobie i dam znać czy coś się zmieni.
Roślinny nie roślinny składnik, ale może daje efekty? Składnik wspomniany przez obie marki (Lirene i Yonelle) to wyciąg z korzenia lukrecji, który ma wiele właściwości, ale nie jest w stanie zastąpić witaminy D3 w naszym organizmie. To niestety oznacza, że pordukty kosmetyczne mówiące o uzupełnianiu witaminy D w skórze są kolejnym marketingowym mitem.
Ale czy jednak stosowanie witaminy D na skórę może dać efekty? Wg jednego z badań przeprowadzonego w na Uniwersytecie w Dubaju tak, dostarczanie przez skrę witaminy D przez 3 miesiące poprawiło jej stężenie w organizmie.
Uwaga jednak – nadużywanie witaminy D nie prowadzi do niczego dobrego. Witamina D po pierwsze jako rozpuszczalna w tłuszczach łatwiej przenika przez skórę, po drugie jest gromadzona w organizmie, dlatego też jej suplementacja może się odbywać raz na kilka dni. Do czego może prowadzić nadmiar? W przypadku całego ciała może prowadzić do hiperkalcemii? A w przypadku skóry np. do atopowego zapalenia skóry.
Krótko mówiąc stawiajmy na rozsądek. Jak zawsze zresztą.
Korzystajmy ze słońca rozsądnie, pozwólmy wytwarzać naszej skórze witaminę D3, ale chrońmy skórę twarzy i unikajmy nadmiernej ekspozycji. Suplementujmy sie zimą i nie dajmy się zwieść kosmetykom.
Agnieszka Zielińska
Twój Skin Ekspert
źródła:
1. Kosmetologia Estetyczna nr 6/2016 Sezonowe zmiany stężenia witaminy D i ich wpływ na suplementację
3. https://www.endokrynologia.net/content/niedob%C3%B3r-witaminy-d